Przejdź do głównej zawartości

CHODŹ ZE MNĄ DO TEATRU - "PUŁAPKA NA MYSZY" OLGA LIPIŃSKA

"Pułapka na myszy" Agatha Christie w reżyserii Olgi Lipińskiej, kryminał, zbrodnia

KRÓLOWA KRYMINAŁU I DAMA KABARETU

Agatha Christie, królowa kryminału, kontra Olga Lipińska – dama kabaretu, która wzięła na warsztat „Pułapkę na myszy", jedną
z najpopularniejszych i najczęściej wystawianych powieści Christie. Wyniknęła z tego specyficzna mieszanka humoru oraz sensacji, jednakże składniki zmieszały się chyba w nieodpowiednich proporcjach. Za mało cukru w cukrze, bym rzekła, jeśli chodzi o samą Christie. Za to całość ratuje niewątpliwie humorystyczne wydanie opowieści
i zindywidualizowane kreacje postaci stworzone przez reżyserkę. Zasiadamy więc w skupieniu w fotelach na widowni Teatru im. Juliusza Słowackiego, aby za chwilę obejrzeć mrożącą krew w żyłach historię
i niebawem zaczynamy umierać... ze śmiechu.

ZABAWA W KOTKA I MYSZKĘ

Drogi widzu, rozsiądź się wygodnie, bo oto znajdujemy się w przytulnym angielskim salonie. Ogień w kominku płonie, za oknem śnieżna zawierucha,
a sama Agatha Christie zaprasza do wspólnej zabawy w kotka i myszkę. No właśnie: „Trzy ślepe myszki..." – niewinna, dziecięca melodia przewijająca się przez cały spektakl i potęgująca w finałowych scenach nastrój grozy. Ale od początku.

Akcja rozgrywa się w pensjonacie Monskwell Manor pod Londynem, prowadzonym przez młode, zupełnie niedoświadczone w kwestii prowadzenia takiego przybytku, małżeństwo – Mollie i Gilesa Ralstonów. Chwilę później wraz z tumanami śniegu zjawiają się tam goście – Pani Boyle z puchatym kotem pod pachą (Anna Sokołowska), „architekt" Christopher (Grzegorz Mielczarek), Major Metcalf (Jerzy Światłoń), Panna Casewell (Marta Chodorowska), a także zupełnie niespodziewanie, przybysz, Paravicini (Marcin Kuźmiński). Na marginesie, postać stworzona przez Marcina Kuźmińskiego, jest niewątpliwie najlepszą rolą tego spektaklu.

KTO ZABIŁ?

Niebawem okazuje się, że poprzedniego dnia popełniono w Londynie morderstwo, a zachowanie każdej z postaci, nie wyłączając gospodarzy hotelu, wskazuje na to, że każdy z nich jest potencjalnym mordercą. Tym bardziej w momencie odcięcia tej wesołej grupki od świata przez warunki atmosferyczne. Goście nie pałając do siebie sympatią, a wręcz czyniąc sobie drobne złośliwości, z łatwością przyznają sobie nawzajem miano mordercy. Atmosfera gęstnieje oraz nabiera „grozy", gdy zjawia się nagle policjant
i rozpoczyna przesłuchania, zastawiając tym samym pułapkę na „myszki". Dopiero kiedy ginie pierwszy gość, okazuje się, że niemal wszyscy mają jakieś mniej lub bardziej mętne powiązania z morderstwem dnia poprzedniego.

Brak napięcia, budowania jakiejkolwiek atmosfery grozy – to zdecydowanie najsłabsze ogniwa inscenizacji. Niestety, ta kryminalna luka jest nie do zatuszowania nawet przez rewelacyjną grę aktorską i komizm sytuacyjny, słowny czy samych postaci.

NIEZŁY KABARET Z KRYMINAŁU

Wyszedł z tego pani Oldze niezły kabaret, ale mający niewiele wspólnego
z gatunkiem kryminału. Scenografia za to bardzo dobrze została zaprojektowana przez Ryszarda Melliwę w zasadzie wciąga widza w swoją przestrzeń, pokazując mu zaciemnione schody i pozostawiając w domyśle wnętrza komnat, w których znikają aktorzy. Kluczowym elementem stało się okno usytuowane niemal w centrum, co chwila otwierane przez wiatr
i wprowadzające dynamikę oraz poczucie niepokoju. Do atutów przedsięwzięcia nie sposób również nie zaliczyć muzyki Jana Kantego Pawluśkiewicza.

Wszelkim tym zabiegom jednak nie udało się zniwelować poczucia znudzenia przeciągającą się opowieścią, bo chyba tak można to nazwać, gdyż z kryminałem to sztuka ma zbyt mało punktów stycznych. Opowieść, owszem, zabawna, lekka i przyjemna w odbiorze, jednak fani książek Christie wyjdą z teatru głodni. Ale niektórzy może za to z zaostrzonym apetytem na inne kabaretowe produkcje Lipińskiej.

A może tak naprawdę, sama reżyserka poprzez taką adaptację założyła też przewrotnie pułapkę na widza? Kto wie? Przecież wszyscy są podejrzani. Chyba pozostanie to kolejną zagadką do rozwikłania,
a możliwości rozwiązań jest tyle, ilu widzów zasiądzie wygodnie w fotelu
i zanurzy się w opowieść.




______________
Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :) 

Komentarze

  1. Chętnie bym zobaczyła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O rety kabarety! Jak ja dawno w teatrze nie byłem. Prędzej na kabarecie. A tu widzę, że można nieco jedno z drugim połączyć ;) Lipińska zawsze miała poczucie humoru, więc jej dzieło oparte poniekąd na kryminale może być ciekawe!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

ZASKRONIEC I PUDEL NA RATUNEK ZWIERZĘTOM

Całkiem niedawno recenzowałam tutaj bajkę, która wygrała konkurs Piórko 2019 , a tu mam już kolejną cudną bajkę do „opowiedzenia”. Autorka „O królewiczu,   który się odważył” Kasia Wierzbicka napisała specjalną bajkę charytatywną, dla bezdomnych zwierzaków, o zaskrońcu i pudelku, którą mam zaszczyt recenzować dla Was. Tytuł zaintrygował mnie dość mocno, bo…mam fobię na wszelkie stworzenia pełzające J Węże bez względu czy jadowite czy nie, małe czy duże wzbudzają u mnie gęsią skórkę, atak paniki z wrzaskiem burzącym ściany wokół i paraliż. Taką mam przypadłość dziwną J Gdyby miały choć dwie nóżki to już mielibyśmy jakiekolwiek pole do dyskusji, a tak to lepiej, żebyśmy nie przecinali sobie wspólnych ścieżek J A bajka owa niby dla dzieci i specjalnie osadzająca niezbyt dobrze kojarzącego się zaskrońca w roli tytułowego bohatera, ale mnie starą babę na chwilę wyleczyła z fobii i zapałałam taką sympatią do zaskrońca, że nawet bym sama pogłaskała go po ogonie. Niestety szkoda,

JAK SIĘ UBRAĆ DO TEATRU, CZYLI CO WARTO WIEDZIEĆ PRZED WIZYTĄ W TEATRZE

Jednym z najczęściej zadawanych pytań jeśli o wizytę w teatrze chodzi, jest w co się ubrać? i choć jest to kwestia też w jakiś sposób istotna, to ważniejsze dla mnie po kilku ładnych latach obserwacji widzów różnego wieku i kalibru, bardziej na miejscu jest pytanie jak się zachować? Bo o ile dawno, dawno temu wyjście do teatru to był ceremoniał sukni wieczorowych, fryzur, makijażu, ważnych spotkań to obecnie kwestia ubioru pozostawia sporą dowolność, natomiast zachowania, które coraz częściej rozsiadają się wygodnie na widowni, pozostawiają sporo do życzenia. Drażni to okrutnie mnie – widza, a co dopiero mają powiedzieć aktorzy? W teatrze,   choćby że względu na fakt, że jest to przybytek kultury wysokiej, bardziej od nienagannego i modnego przyodzienia wymagana jest kultura, zarówno osobista jak i społeczna, znajomość pewnych obowiązujących zachowań. „Reguła teatralna” jest obecnie bardzo liberalna, bo chodzi o to, żeby ludzi zachęcić, wyjść ze sztuką na ulicę, a nie odstrasz

CHODŹ ZE MNĄ DO TEATRU - "BIESY" KRZYSZTOF JASIŃSKI

  Materiały z archiwum Sceny STU BOSKI DOSTOJEWSKI  „Biesy" Fiodora Dostojewskiego w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego wystawiane na Scenie STU  były dla mnie jedną z najciekawszych pozycji z krakowskiego świata teatralnego. Wiązałam z nią wielkie nadzieje i niepokoje (z naciskiem na nadzieje). Nadzieje, gdyż Dostojewskiego jako twórcę od wielu lat ceniłam. Jego mętna i ciemna aura intrygowała. Niepokoje zaś wiązały się z objętością dzieła i sposobem przeniesienia na deski teatralne spójnej fabuły, dramatyzmu, czarnego humoru i tego charakterystycznego poczucia permanentnego napięcia, zmierzania ku ciemnej otchłani. DZIEWCZYNKA Z MŁOTEM A już najbardziej intrygował afisz teatralny , fascynował i przerażał, był niesamowicie magnetyczny. Przedstawiał dziewczynkę w bieli, z czarnymi włosami i przerażającymi oczami, utkwionymi gdzieś w dal. W ręku trzymała czerwony młot, co automatycznie nasuwa konotacje z krwawymi zbrodniami. W zasadzie trochę żałuję, że nie pozostałam przy nim i c