ŚWIĘTO DOBRYCH RAD
13 czerwiec – Święto Dobrych Rad. Odkryłam je zupełnie przez
przypadek szukając inspiracji na wpis na bloga firmowego i tekst powstał niemal na kolanie. Święto wspaniałe! Aktualnie
jestem uczulona na wszelkie rady i te złote i te dobre i te złe i niebieskie i
różowe…wszystkie! Człowiek się sparzy sto razy, to się w końcu nauczy. Niektórym
wystarczy trzy razy, a innym opornym egzemplarzom jak ja nawet sto. Generalnie
do dobrych rad personalnie nic nie mam, ale pod warunkiem, że o te rady proszę.
Kompletnie nie rozumiem wtrącania się ludzi w życie innych ludzi
z przeświadczeniem, że wiedzą najlepiej jak owy osobnik powinien pokierować, o zgrozo, przecież swoim życiem. Najmocniej jednak proceder złotych rad uderzył we mnie jak zostałam matką i to akurat zjawisko tak nagminne, tak wiele się o nim mówi, bo większość kobiet nie ma siły się bronić ani ciągle odganiać od porad jak od natarczywych much.
z przeświadczeniem, że wiedzą najlepiej jak owy osobnik powinien pokierować, o zgrozo, przecież swoim życiem. Najmocniej jednak proceder złotych rad uderzył we mnie jak zostałam matką i to akurat zjawisko tak nagminne, tak wiele się o nim mówi, bo większość kobiet nie ma siły się bronić ani ciągle odganiać od porad jak od natarczywych much.
KLUCZOWA JEST ROZMOWA
Jedną z metod terapii psychologicznych jest metoda…rozmowy, podzielenia się problemem z drugą osobą. Poprzez opowiedzenie o swoich emocjach, myślach,
doświadczeniach nawiązuje się połączenie i ciężar jest lżejszy, bo rozłożony już
na dwie osoby. Prawda, że jak się wygadacie komuś z tego, co boli, to jest lepiej?
Spojrzenie też na dany problem innymi oczami daje dystans, opowiadanie i
zadawanie pytań, czasem staje się katalizatorem dla nas samych, żeby rozwiązać
problem czy daną sytuację.
PUŁAPKA PORAD
Jednak zawsze natrafiamy na tę samą pułapkę – dostajemy tylko
fragment czyjejś codzienności, czyjegoś życia, nie znamy otoczki, kontekstu,
sieci emocjonalnej utkanej w ciągu całej egzystencji, więc nie mając oglądu
całej sytuacji, nie mamy prawa oceniać czy krytykować, możemy owszem pomóc w
rozwikłaniu problemu, jeśli mamy wiedzę na dany temat rozwiać wątpliwości, opowiedzieć
o swoim doświadczeniu, może coś z niego ktoś dla siebie wyciągnie, ale
bezwzględnie nie wolno pochopnie wydawać ocen, krytykować, a najgorsze co można
zrobić to po wylaniu kubła zimnej wody na głowę powiedzieć: „ja na Twoim
miejscu to bym zrobiła zupełnie inaczej/nie mogłabym tak żyć/ nie byłabym tak
lekkomyślna/tak nieogarnięta/tak głupia…” No właśnie w tym zdaniu tkwi klucz –
JA na TWOIM miejscu. Wiecie dlaczego to pułapka? Bo nigdy nie byliście i nie
będziecie na czyimś miejscu, nie znacie tego miejsca, jego „układu”, ustawienia
„sprzętów”, funkcjonowania, nie wiecie, czy okna są na południe czy na północ,
czy drzwi są bezpieczne, a ściany przypadkiem gdzieś się nie zawalają.
DOBRA RADA
Miarodajne i wartościowe rady występują w przyrodzie np.
wtedy, gdy spotyka się dwóch konstruktorów i jeden mówi do drugiego: „Słuchaj, mam tu taki projekcik, prawie już skończony, ale nie radzę sobie z tym
elementem, nie wiem jak to połączyć, żeby działało”. Drugi drapiąc się po
głowie
i grzebiąc we wszelkich szufladach umysłu podsuwa rozwiązania. Próbują, kombinują, eureka! To była dobra rada J
i grzebiąc we wszelkich szufladach umysłu podsuwa rozwiązania. Próbują, kombinują, eureka! To była dobra rada J
WSYZSTKIE PIEKŁA MATEK
A na zakończenie mój ulubiony worek, a w zasadzie dwa worki
ze strefy parentingowej J
Tutaj to jest istne piekło, dantejskie sceny
i…założę się, że oddzielne miejsce w piekielnym kotle dla Niepytanych Doradczyń J
Pierwszy worek należy matek „z większym stażem”, czy wieksza ilościa potomstwa, które uświadomią Ci
żółtodziobie, że wszystko robisz źle – rodzisz, karmisz, nosisz, usypiasz,
generalnie wszystko, co robisz inaczej niż one to na pewno robisz źle i „zobaczysz,
że miałam rację”. No wspaniale, tylko nikt nie zakłada, że każde dziecko jest
inne, na każde działa co innego, każda matka ma swój sposób na życie i
wychowanie, to są JEJ wybory bo to jest JEJ dziecko! Ty swoje możesz karmić, rodzić
i wychowywać jak tylko Ci się podoba. I o ile zostaną one poproszone o radę, bo
wiadomo, że jak się rodzi pierwsze dziecko, to wie się generalnie niewiele albo
nic i fajnie, że można dzielić się doświadczeniem, pomóc sobie, podsunąć pomysł, jakiś
koncept, ułatwić życie młodej mamie prostymi trikami, podpowiedzieć, co
faktycznie jej się przydać może, jak to zrobić inaczej żeby zadziałało, ale
jest tu bardzo cienka granica między szczerą chęcią niesienia pomocy,
a narzucania swojej racji, wtrącania się, krytykowania, straszenia. Podrzuć swoją radę, ale wybór zostaw Mamie, bez zbędnych komentarzy.
a narzucania swojej racji, wtrącania się, krytykowania, straszenia. Podrzuć swoją radę, ale wybór zostaw Mamie, bez zbędnych komentarzy.
Trzymam się tej zasady dość mocno sama, bo byłam pierwsza wśród
najbliższych koleżanek, która urodziła dziecko, nie miałam od kogo czerpać,
kogo się poradzić i może to i lepiej, bo będąc w czarnej rozpaczy przed porodem,
kiedy na myśl o pakowaniu wyprawki dla malucha, czy siebie chciało mi się
płakać, a strach przed sądnym dniem paraliżował nieznanym, rozmawiałam po prostu
z lekarzem i zaufaną położną, generalnie u źródła. Wytłumaczyli mi od strony
medycznej krok po kroku, wszelkie ewentualności, zagrożenia bez strachów,
paniki, koloryzowania, "dobrych" rad – czyste fakty. Położną, która przygotowywała mnie do
porodu miałam cudowną – tak szczegółowej wiedzy medycznej z tym co się będzie działo
w trakcie, przed i po, jak się przygotować, tylu DOBRYCH porad zarówno jeśli o karmienie, ubranka czy kosmetyki chodzi nie znalazłabym nigdzie.
I nie były to rady narzucone, nacechowane, żadna moja decyzja nie spotkała się z oceną. Dlatego sama mocno trzymam się tego, że doradzam tylko wtedy, jeśli któraś z dziewczyn mnie o to pyta, opowiadam o swoich doświadczeniach, czy wyrażam swoją opinie na dany temat, ale zawsze zaznaczam, że to MOJE odczucia i opinie i ktoś może czuć i myśleć zupełnie inaczej i zrobić po swojemu i wcale nie oznacza, że zrobi to gorzej czy lepiej.
w trakcie, przed i po, jak się przygotować, tylu DOBRYCH porad zarówno jeśli o karmienie, ubranka czy kosmetyki chodzi nie znalazłabym nigdzie.
I nie były to rady narzucone, nacechowane, żadna moja decyzja nie spotkała się z oceną. Dlatego sama mocno trzymam się tego, że doradzam tylko wtedy, jeśli któraś z dziewczyn mnie o to pyta, opowiadam o swoich doświadczeniach, czy wyrażam swoją opinie na dany temat, ale zawsze zaznaczam, że to MOJE odczucia i opinie i ktoś może czuć i myśleć zupełnie inaczej i zrobić po swojemu i wcale nie oznacza, że zrobi to gorzej czy lepiej.
Co do wychowania dzieci też mam swoją obraną drogę, metody
i przekonania, mam też swoje zdanie na temat Twoich metod droga, inna, mamo, ale trzymam je dla siebie, bo to nie moja sprawa. Ja mam swoje i miło by było, gdyby inna mama potrafiła również to uszanować. Taka prosta zasada wzajemności. Dlatego nie powiem Ci koleżanko mamo, że źle to robisz, że powinnaś inaczej go usypiać, inne aktywności wybierać, inaczej karmić, co innego dawać do zabawy, bo to nie moje dziecko, to TWOJE dziecko i TWOJA wizja, która jest NAJLEPSZA dla WAS i to jest NAJWAŻNIEJSZE.
i przekonania, mam też swoje zdanie na temat Twoich metod droga, inna, mamo, ale trzymam je dla siebie, bo to nie moja sprawa. Ja mam swoje i miło by było, gdyby inna mama potrafiła również to uszanować. Taka prosta zasada wzajemności. Dlatego nie powiem Ci koleżanko mamo, że źle to robisz, że powinnaś inaczej go usypiać, inne aktywności wybierać, inaczej karmić, co innego dawać do zabawy, bo to nie moje dziecko, to TWOJE dziecko i TWOJA wizja, która jest NAJLEPSZA dla WAS i to jest NAJWAŻNIEJSZE.
NAJŁATWIEJ WYCHOWUJE SIĘ CUDZE DZIECI
A wiecie, ze najłatwiej wychowuje się cudze dzieci i PARADOKSALNIE najwięcej o wychowaniu mają do powiedzenia bezdzietni? Zabawne, co? J Ktoś widząc czyjeś
życie i dziecko przez parę chwil, jest w stanie dokonać analizy oceniająco-porównawczej
i zasypać stosem rad i nieśmiertelnym:
„Ja na Twoim miejscu…” I tu istna komedia się zaczyna, bo sory, ale kobieta niebędąca matką nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić jak wygląda jeden dzień z dzieckiem, jak różne są odcienie macierzyństwa i to że ono teraz drze się i wije na ulicy, nie oznacza, że jest histeryczne i rozwydrzone, tylko przeżywa silne emocje, z którymi nie umie sobie jeszcze poradzić, a to że dziecko Twojej koleżanki to ciche i grzeczne na niewiele mi się zda i na pewno nie pomoże. Kluczowe „Ja na Twoim miejscu” nie ma prawa zaistnieć ani nawet zabrzmieć, bo na moim miejscu nigdy nie będziesz,
a zrozumieć możesz mnie tyko wtedy kiedy sama zostaniesz matką. Jeśli nie masz o czymś zielonego pojęcia, lepiej zamilcz zanim zrobisz komuś przykrość. To tak jakbyś rozmawiała o tym jak smakuje sushi, nigdy wcześniej go nie próbując J
„Ja na Twoim miejscu…” I tu istna komedia się zaczyna, bo sory, ale kobieta niebędąca matką nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić jak wygląda jeden dzień z dzieckiem, jak różne są odcienie macierzyństwa i to że ono teraz drze się i wije na ulicy, nie oznacza, że jest histeryczne i rozwydrzone, tylko przeżywa silne emocje, z którymi nie umie sobie jeszcze poradzić, a to że dziecko Twojej koleżanki to ciche i grzeczne na niewiele mi się zda i na pewno nie pomoże. Kluczowe „Ja na Twoim miejscu” nie ma prawa zaistnieć ani nawet zabrzmieć, bo na moim miejscu nigdy nie będziesz,
a zrozumieć możesz mnie tyko wtedy kiedy sama zostaniesz matką. Jeśli nie masz o czymś zielonego pojęcia, lepiej zamilcz zanim zrobisz komuś przykrość. To tak jakbyś rozmawiała o tym jak smakuje sushi, nigdy wcześniej go nie próbując J
Dużo
czasu mi zajęło zanim sama nauczyłam się, że nie muszę się z siebie
i swojego życia tłumaczyć komuś, kto o tym nic nie wie, a nie dość, że radzi, to ocenia czy krytykuje. Teraz kiedy zaczyna się nierówna dyskusja, w której ciosy lecą w moja stronę, po prostu ucinam ją „To nie Twoja sprawa, możemy wrócić do rozmowy jak sama/sam będziesz rodzicem, inaczej ta dyskusja nie ma sensu”. Teoretyzuje się niesamowicie łatwo, praktyka pokazuje jak często teoria kompletnie nie pokrywa się z praktyką. Tak naprawdę młodej matce potrzebna jest pomoc, ogromne wsparcie nawet w postaci samej obecności, a nie złote porady, ocenianie i wytykanie błędów, czy braku organizacji.
A jak słucham dziewczyn, to głównie z taką formą „pomocy” się spotykają, od innych matek i koleżanek.
i swojego życia tłumaczyć komuś, kto o tym nic nie wie, a nie dość, że radzi, to ocenia czy krytykuje. Teraz kiedy zaczyna się nierówna dyskusja, w której ciosy lecą w moja stronę, po prostu ucinam ją „To nie Twoja sprawa, możemy wrócić do rozmowy jak sama/sam będziesz rodzicem, inaczej ta dyskusja nie ma sensu”. Teoretyzuje się niesamowicie łatwo, praktyka pokazuje jak często teoria kompletnie nie pokrywa się z praktyką. Tak naprawdę młodej matce potrzebna jest pomoc, ogromne wsparcie nawet w postaci samej obecności, a nie złote porady, ocenianie i wytykanie błędów, czy braku organizacji.
A jak słucham dziewczyn, to głównie z taką formą „pomocy” się spotykają, od innych matek i koleżanek.
BĄDŹMY EMPATYCZNI, bądźmy uważni, pomagajmy, ale nie
wtrącajmy się, nie oceniajmy, nie krytykujmy, nie kopmy leżącego, żyjmy i
pozwólmy innym żyć po swojemu, a „ dobre rady” wsadźmy głęboko do kieszeni.
__________
Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :)
No i dobrze, ogólnie się całkiem zgadzam, ale mam jedno ale. A raczej wątpliwość. A jak ma się do tego akcja ostatnio propagowana w mediach na temat przykrywania pieluszkami wózków dziecievych w upaly? Gdzie właśnie proszą, aby uświadamiać, podchodzić i radzić, że to niebezpieczne?
OdpowiedzUsuńCzasem ktoś może czegoś po prostu nie wiedzieć. Mnie kilka razy takie dobre rady jednak pomogły, gdy byłam młoda mamą. A jeśli czułam, że wiem lepiej, to po prostu dziekowalam i mówiłam, że jednak zostanę przy swoim rozwiązaniu. I tyle. Ja się nie obrazalam, a jeśli druga osoba tak, to jej problem.
Trochę boję się społeczeństwa kompletnie na siebie obojętne go, w którym każdy będzie tak niepewny, co wolno mu powiedzieć, aby nikogo nie obrazić, że ludzie będą się kompletnie rozmijac. Może lepiej byloby jednak rozmawiać, jak najwięcej, nawet i radząc sobie nawzajem, ale kulturalnie i nie zakładając złych zamiarów rozmówcy.
Tylko wyobraź sobie sytuację. Na ulicy podchodzi do Ciebie obca osoba i zaczyna tłumaczyć, że cos robisz nie tak. Ja w pierwszym odruchu chyba uciekłabym z wózkiem. Jak mam zaufać obcemu, który nie wiadomo skąd czerpie swoją wiedzę.
UsuńKiedys zaczepia mnie Pani w autobusie i zaczęła wywód ze w nosidle dziecko jest scisniete I je na pewno udusze I dlaczego nie mam wózka. Wszystko grzecznie, ale sama rozmowa była absurdalna.
Sobie wyobrażam. Na pewno nie jest to komfortowe. Ale z drugiej strony, jeśli dziecku może stać się krzywda, to co jest ważniejsze? Dużo się mówi o znieczulicy, niereagowaniu, obojętności. Naprawdę sama już nie wiem, co lepsze. Trudno jest zwrócić uwagę obcej osobie. Ale potrafię sobie wyobrazić sytuację, że bym się odważyła.
UsuńMasz rację, że na sytuację, w których widzimy zagrożenie zdrowia czy życcia dziecka mamy wręcz obowiązekk reagować - przemoc, dziecko zamknięte w aucie, pozostawione bez opieki gdzies w przestrzeni publicznej. Jednak ja piszę raczej o radach, które nie pomagają, a potrafia sfrustrować, które są nieużyteczne dla drugiego człowieka. Tez się boję społeczeństwa obojętnego, ale jak piszesz wystarczy rozmowa, kulturalna bez złośliwości.
UsuńO tak, obcej osobie trudno zwrócić uwagę, ale ja też gdybym widziała, że dziecku dzieje się krzywda, raczej nie małabym problemu z reakcją ;)
UsuńCzasem jest dobrze przy kimś po prostu być, wysłuchać go, a rady udzielić wówczas, jeśli o nią poprosi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie : )
Dokładnie, człowiekowi czasem po prostu chodzi o czyjąś obecność, żeby nie czuć sie tak samotnym .
UsuńPozdrawiam również :)