TEATR BEZ WYCHODZENIA Z DOMU
Przed Państwem debiut recenzencki w kwestii krytyki sztuk oglądanych kompletnie nie "na żywo", kompletnie też odbiega to od idei teatru, będącego instytucją bezpośredniej interakcji na linii widz-aktor, gdzie ogromną rolę gra klimat, emocje tu i teraz, odbiór zmysłowy...niestety
w związku z pandemią żywy teatr został "zamrożony" i jest dostępny jedynie przez szklana szybę, ale to wciąż może być fantastyczny seans. Teatr zawsze był odpowiedzią na aktualną sytuację w kraju, podejmował sprawy bieżące, wnikał w ludzka naturę, opowiadał historie "z życia wzięte" zatem i tym razem dostosował swoja formę do aktualnych możliwości. Zamknięty za szkłem, trochę uwięziony w formie filmu oddaje naszą codzienność, my również musieliśmy wejść w inną formę, przeobrazić się. Zostaliśmy zamknięci za drzwiami swoich domów i przez szklaną szybę oglądamy świat, a przynajmniej jeszcze chwilę temu byliśmy w pewnego rodzaju "więzieniu". Wiadomo, że owo więzienie było najlepszą rzeczą jaką mogliśmy zrobić dla zdrowia i sytuacji, a teatr mimo, że wszedł w nieswoją, pewnie uwierającą formę, myślę, że świetnie dostosował się do potrzeb odbiorców.
w związku z pandemią żywy teatr został "zamrożony" i jest dostępny jedynie przez szklana szybę, ale to wciąż może być fantastyczny seans. Teatr zawsze był odpowiedzią na aktualną sytuację w kraju, podejmował sprawy bieżące, wnikał w ludzka naturę, opowiadał historie "z życia wzięte" zatem i tym razem dostosował swoja formę do aktualnych możliwości. Zamknięty za szkłem, trochę uwięziony w formie filmu oddaje naszą codzienność, my również musieliśmy wejść w inną formę, przeobrazić się. Zostaliśmy zamknięci za drzwiami swoich domów i przez szklaną szybę oglądamy świat, a przynajmniej jeszcze chwilę temu byliśmy w pewnego rodzaju "więzieniu". Wiadomo, że owo więzienie było najlepszą rzeczą jaką mogliśmy zrobić dla zdrowia i sytuacji, a teatr mimo, że wszedł w nieswoją, pewnie uwierającą formę, myślę, że świetnie dostosował się do potrzeb odbiorców.
TEATR ONLINE
Po pierwsze - zupełnie za darmo, bez wychodzenia z domu można doświadczyć sztuki teatralnej i to nie tylko tej z afisza, ale z odległych skarbów archiwum.
Po drugie - pojawiają się ciągle kolejne zarejestrowane spektakle dostępne dla wszystkich, zgromadzone w internetowej "bibliotece", do wyboru, do koloru. Możliwości wszak są rozległe.
Po drugie - pojawiają się ciągle kolejne zarejestrowane spektakle dostępne dla wszystkich, zgromadzone w internetowej "bibliotece", do wyboru, do koloru. Możliwości wszak są rozległe.
WIRTUALNY KRYTYK
Moja praca recenzencka również przybrała inną formę, ale nie narzekam
z tego powodu, bo odkryłam naprawdę niesamowite inscenizacje, do których nie wiem czy bym dotarła, gdyby nie zmiana formy pracy. Bo nawet jeśli chcesz coś zobaczyć i wpadnie Ci do głowy, że może jest to w internecie, to na ogół brakuje czasu, a poza tym oczywiste, że wolę iść do teatru niż oglądać zapis na laptopie. Ale...pierwszy spektakl, nad którym pracowałam pokazał mi, że jeśli coś jest dobre, to obroni się samo i zapadnie w pamięć bez względu czy mam komfort oglądania w teatrze, czy na ekranie. Zaczęłam od "Macbetha" Grzegorza Jarzyny i serdecznie polecam, jeśli ktoś chciałby zanurzyć się w mięsisty, mroczny i pasjonujący teatr.
z tego powodu, bo odkryłam naprawdę niesamowite inscenizacje, do których nie wiem czy bym dotarła, gdyby nie zmiana formy pracy. Bo nawet jeśli chcesz coś zobaczyć i wpadnie Ci do głowy, że może jest to w internecie, to na ogół brakuje czasu, a poza tym oczywiste, że wolę iść do teatru niż oglądać zapis na laptopie. Ale...pierwszy spektakl, nad którym pracowałam pokazał mi, że jeśli coś jest dobre, to obroni się samo i zapadnie w pamięć bez względu czy mam komfort oglądania w teatrze, czy na ekranie. Zaczęłam od "Macbetha" Grzegorza Jarzyny i serdecznie polecam, jeśli ktoś chciałby zanurzyć się w mięsisty, mroczny i pasjonujący teatr.
MACBETH...
Macbeth w reżyserii Grzegorza Jarzyny to chyba najbardziej
widowiskowy
i zrealizowany z wielkim rozmachem i na tak dużą skalę spektakl, jaki miałam okazje do tej pory zobaczyć. Niestety nie na żywo, a przypuszczam, że odbiór żywego spektaklu jest zupełnie inną bajką. Dlatego nie jestem
w stanie dokonać pełnej oceny, a jedynie z perspektywy widza - powiedzmy - kinowego. Niemniej jednak to, co dostajemy na ekranie jest tak silnym przekazem emocjonalnym, tak wyrazistym, że spokojnie mogę stwierdzić, że byłam świadkiem prawdziwego teatru z krwi i kości... z krwi dosłownie.
i zrealizowany z wielkim rozmachem i na tak dużą skalę spektakl, jaki miałam okazje do tej pory zobaczyć. Niestety nie na żywo, a przypuszczam, że odbiór żywego spektaklu jest zupełnie inną bajką. Dlatego nie jestem
w stanie dokonać pełnej oceny, a jedynie z perspektywy widza - powiedzmy - kinowego. Niemniej jednak to, co dostajemy na ekranie jest tak silnym przekazem emocjonalnym, tak wyrazistym, że spokojnie mogę stwierdzić, że byłam świadkiem prawdziwego teatru z krwi i kości... z krwi dosłownie.
Wiele scen zapada w pamięć, wgryza się w mózg, prowokuje do
współprzeżywania i to już jest pierwszy argument przemawiający za tym, że jest
to dramat wybitny. Choć zupełnie odmienny od tradycyjnej wersji, bo reżyser
wykazał się tu ogromną otwartością jeśli chodzi o interpretację, ale nie
zmienia to faktu, że zrobił to dobrze. Po premierowym występie zespołu TR
Warszawa w Edynburgu Andrew Dickinson z „The Guardian", porównując 13
interpretacji sztuki Szekspira, stwierdził, że Macbeth Grzegorza Jarzyny „jest
największym i najśmielszym Makbetem z nich wszystkich". Poza tym, że widać
tu duży rozmach i niewątpliwie duży budżet reżysera na realizację niezwykle
widowiskowej i przede wszystkim wieloplanowej sztuki, dostajemy fantastyczną
grę aktorską. Świetny warsztat jeśli o gest i mimikę twarzy chodzi, często
słowa były zupełnie zbędne, a oczy Cezarego Kosińskiego (Macbeth) na licznych
zbliżeniach kamery były niejako same w sobie oddzielnym bytem, dodatkowym aktorem.
NIETYPOWY PLENER
Jarzyna umiejscowił swoją sztukę w opuszczonej hali dawnych
zakładów Waryński na warszawskiej Woli, zburzonej w 2006 r. Miało to miejsce
tuż po zakończeniu rejestracji spektaklu, który swoją premierę miał w 2005 r.
Szekspirowski przeniósł tekst w realia walk na Wschodzie, rozpoczynając od
ataku amerykańskich żołnierzy w Iraku i pokazując przejmującą scenę, kiedy
żołnierz Macbeth, wbrew rozkazom, atakuje ludzi podczas modlitwy, inicjując
serię haniebnych czynów, zbrodni ciągnącej za sobą kolejne, nieczystych
posunięć, okrucieństwa, podstępu i brutalności. Zamienia również poetykę
szekspirowską na język żołnierski, dostosowuje niejako frazę do sytuacji.
Jednak mimo że wiele Szekspira przepada, pozostaje kilka mocnych wersów z
pierwotnego tekstu, dobitnie wybrzmiewających w monologach samego Macbetha.
FILMOWA NARRACJA
Pierwsza scena już nadaje ton i tempo całej sztuce. Od razu
widać ogromne wpływy filmowej narracji – tempo, które nie spada przez całą
sztukę, dynamikę akcji, która nie siada ani a moment, przeskoki z jednej sceny
do drugiej, czy z jednego planu akcji do kolejnego, to szybko przeskakujące
obrazki. A jeśli już przy planach akcji jesteśmy to warto zwrócić uwagę na ich
symultaniczność, które zapewne są widoczne w „żywym" przedstawieniu, oraz
umiejętne i logicznie przemyślane przeskakiwanie między nimi.
DRAMAT Z KRWI I KOŚCI
Umieszczenie sztuki w przestrzeni nieteatralnej, co swego
czasu było modnym trendem w sztuce teatralnej, dokłada sporo trudności
w konstrukcji fabuły, w ruchu scenicznym, to wielkie wyzwanie
w przedsięwzięciu na tak wielka skalę. Oglądając całość odnosi się wrażenie, że nie ma tu nic zbędnego, nic przegadanego, nic, co by nudziło czy dłużyło się. Wszelkie zatrzymania i przesadnie długie gesty akcentują zwyczajnie fakt, że mimo iż tak niecodzienne okoliczności przyrody to cały czas jest to teatr i to mięsista tragedia, taka z prawdziwego zdarzenia. Chyba właśnie taka myśl kołatała mi się cały czas po głowie, że oto doświadczam prawdziwej, żywej tragedii, takiej do głębi przejmującej, takiej dosadnej, że trudno wetknąć tu jeszcze jedno ostrze więcej i dolać parę kropel krwi do tej pożogi. To taki rodzaj dramatu, do którego tęsknię, w którym się zakochałam biorąc teatr za swojego towarzysza – mroczny, surowy,
z pogranicza obłędu i szaleństwa, z wyrazistymi postaciami, do przesady tragicznymi, zakrawającymi o groteskę. To teatr z pogranicza psychozy, psychodelii, horroru, w którym nastrój grozy, napięcia, duszna atmosfera są potęgowane niepokojącą oprawą muzyczną. Wchodzimy w świat będący ciągłym napięciem, oczekiwaniem na nadciągające zło, które nieuchronnie przybywa.
w konstrukcji fabuły, w ruchu scenicznym, to wielkie wyzwanie
w przedsięwzięciu na tak wielka skalę. Oglądając całość odnosi się wrażenie, że nie ma tu nic zbędnego, nic przegadanego, nic, co by nudziło czy dłużyło się. Wszelkie zatrzymania i przesadnie długie gesty akcentują zwyczajnie fakt, że mimo iż tak niecodzienne okoliczności przyrody to cały czas jest to teatr i to mięsista tragedia, taka z prawdziwego zdarzenia. Chyba właśnie taka myśl kołatała mi się cały czas po głowie, że oto doświadczam prawdziwej, żywej tragedii, takiej do głębi przejmującej, takiej dosadnej, że trudno wetknąć tu jeszcze jedno ostrze więcej i dolać parę kropel krwi do tej pożogi. To taki rodzaj dramatu, do którego tęsknię, w którym się zakochałam biorąc teatr za swojego towarzysza – mroczny, surowy,
z pogranicza obłędu i szaleństwa, z wyrazistymi postaciami, do przesady tragicznymi, zakrawającymi o groteskę. To teatr z pogranicza psychozy, psychodelii, horroru, w którym nastrój grozy, napięcia, duszna atmosfera są potęgowane niepokojącą oprawą muzyczną. Wchodzimy w świat będący ciągłym napięciem, oczekiwaniem na nadciągające zło, które nieuchronnie przybywa.
IM DALEJ W LAS...TYM WIĘCEJ TRUPÓW
Nic dziwnego, bo w zasadzie tekst Szekspira bardzo rozlegle
traktuje
o naturze zła, o tym czym ono jest, pokazuje, czym grozi wejście na jego ścieżkę i ostrzega, że to droga bez powrotu. Na ścieżkę demonów wszedł Macbeth, zdając sobie zupełnie sprawę, że już nie może zawrócić i musi walczyć do końca, jak mu rola żołnierza nakazuje. Usuwa z drogi niewygodne przeszkody i idzie dosłownie – po trupach do celu, jednak... dochodzi nam tu od pierwszej sceny jeszcze jeden bohater – Przeznaczenie, przed którym nie ma ucieczki. Macbeth mimo że pozornie
z nim walczy, doskonale wie, że musi się wypełnić, wręcz jest na to gotowy mimo przerażenia jakie maluje się na jego twarzy, mimo jego stanów obłąkania, w które zapędzają go... wyrzuty sumienia? Prawdopodobnie na początku kiedy ścigają go głosy rodem z horroru, potęgowane widmem zamordowanego przyjaciela Banka, który pojawia się podczas uczty
z żołnierzami, stany szaleństwa i obłędu Macbetha wykazują, że okruchy wyrzutów sumienia nie pozwalają mu się do końca w tym zatracić, ale im dalej w las... tym więcej trupów, tym łatwiejsza droga, tym więcej krwi na rękach.
o naturze zła, o tym czym ono jest, pokazuje, czym grozi wejście na jego ścieżkę i ostrzega, że to droga bez powrotu. Na ścieżkę demonów wszedł Macbeth, zdając sobie zupełnie sprawę, że już nie może zawrócić i musi walczyć do końca, jak mu rola żołnierza nakazuje. Usuwa z drogi niewygodne przeszkody i idzie dosłownie – po trupach do celu, jednak... dochodzi nam tu od pierwszej sceny jeszcze jeden bohater – Przeznaczenie, przed którym nie ma ucieczki. Macbeth mimo że pozornie
z nim walczy, doskonale wie, że musi się wypełnić, wręcz jest na to gotowy mimo przerażenia jakie maluje się na jego twarzy, mimo jego stanów obłąkania, w które zapędzają go... wyrzuty sumienia? Prawdopodobnie na początku kiedy ścigają go głosy rodem z horroru, potęgowane widmem zamordowanego przyjaciela Banka, który pojawia się podczas uczty
z żołnierzami, stany szaleństwa i obłędu Macbetha wykazują, że okruchy wyrzutów sumienia nie pozwalają mu się do końca w tym zatracić, ale im dalej w las... tym więcej trupów, tym łatwiejsza droga, tym więcej krwi na rękach.
LADY MACBETH
Miejsce, w którym realizowana jest sztuka bardzo dobrze
oddaje jej klimat – ruina, klaustrofobia przejawiająca się choćby w scenach,
gdzie Macbeth przemieszcza się korytarzami na miarę labiryntu, surowość wnętrz,
przeszywające zimno. Owa ruina świetnie koresponduje z duszą głównych
bohaterów, bo nie zapominajmy o wspaniałej kreacji Lady Macbeth (Aleksandra Konieczna),
która mimo iż na początku jest tą silniejszą, pewniejszą, żądną krwi i władzy,
w pewnym momencie popada w obłęd. Ciekawym momentem jest scena kiedy widząc
wszędzie krew, w akcie szaleństwa zmywa krew ze ścian szlaufem. Popada w stan,
z którego wyjść nie sposób i tutaj niuans Jarzyny – ginie z powodu awarii
pralki
w towarzystwie Śmierci spokojnie czekającej i popijającej wino, aby potem ciągnąc Lady za nogi po podłodze, usunąć ze sceny.
w towarzystwie Śmierci spokojnie czekającej i popijającej wino, aby potem ciągnąc Lady za nogi po podłodze, usunąć ze sceny.
Nie będę rozwodzić się nad fabułą, bo ta jest choćby
ogólnikowo znana i idąc szkolną regułą, generalnie chodzi o przepowiednię,
walkę o władzę, naturę zła. Wielu zaznacza ogromny wpływ Lady Macbeth na męża,
która wkłada mu ostrze do ręki i popycha do zbrodni. Tutaj Jarzyna również
sugestywnie zaznaczył jej niebagatelną rolę w całej tej sieci morderstw,
prezentując scenę w dusznych oparach wyrzutów sumienia, zawahania, kiedy
tłumaczy mężowi i pcha go, aby poszedł zarżnąć Dunkana, który spędzał u nich
noc po uczcie. To Macbeth, a nie ona, cofa się tłumacząc sobie, że tak się nie
godzi, bo to gość.
MACBETH ŻOŁNIERZ
Jarzyna umiejscawia swoich bohaterów w realiach wojny, a
Macbetha osadza w roli żołnierza i jest to według mnie jedno z najlepszych
posunięć, jeśli chodzi o wybranie planu akcji we współczesnych czasach. Wojna
wypacza, znieczula na krew i śmierć, niszczy to, co ludzkie, miłość, obnaża
brutalność, rządzę władzy, przetrwanie i zysk za wszelką cenę. Macbeth
z kolei jest żołnierzem – zabijanie jest jego drogą do celu, wojna daje mu okazję sięgnięcia po władzę, bo czym ona innym jest jak walką o przewagę,
o władzę. Nie można o tym zapominać interpretując jego postać, biorąc pod uwagę przedsięwzięcie Grzegorza Jarzyny, żeby dojść do sedna zamysłu reżysera. Bo mimo że tak dalekie od oryginału w oprawie, to ma swój niemal matematycznie zbudowany sens.
z kolei jest żołnierzem – zabijanie jest jego drogą do celu, wojna daje mu okazję sięgnięcia po władzę, bo czym ona innym jest jak walką o przewagę,
o władzę. Nie można o tym zapominać interpretując jego postać, biorąc pod uwagę przedsięwzięcie Grzegorza Jarzyny, żeby dojść do sedna zamysłu reżysera. Bo mimo że tak dalekie od oryginału w oprawie, to ma swój niemal matematycznie zbudowany sens.
PSYCHODELA, HORROR, DRAMAT
Kiedy próbowałam określić „Macbetha" gatunkowo, poza
tym, że niezaprzeczalnie jest dramatem, a konkretnie tragedią, nieustannie
miałam na myśli psychodelę. Jednak jest tam o wiele więcej horroru,
charakterystycznego dla sztuki filmowej, obecnego i poprzez muzykę, kreację
wielu scen i poprzez sam nastrój budowany wyżej wymienionym środkiem jakim jest
muzyka, czy scenografia, klimat, następstwa akcji. Czytałam, że w tym widowisku
plenerowym, giną gdzieś sami aktorzy, niknie ich wyrazista linia, tutaj tego
wrażenia nie ma, bo kamera poprzez zbliżenia centruje uwagę na konkretne
postaci, części ciała czy elementy.
DOKONAŁO SIĘ
Poczucie zagrożenia, nieuchronność, niepokój i jednocześnie
akceptacja, że wszystko co ma być, to się wypełni, bo tak zapisał Szekspir, czy
tego chcemy czy nie. Macbeth nagle nie zwróci się przeciwko żonie i nie powie
jej: „Nie zabiję Dunkuna, nie będę więcej zabijał". Macbeth też nie
ocaleje i polegnie
z ręki człowieka – jak mówiła przepowiednia – niezrodzonego z kobiety.
Z resztą zabójstwo Macbetha nosi znamiona mordu rytualnego, zarzynany
z zimną krwią, jego obcięta głowa, z zatkniętym na czubku hełmem, stała się elementem triumfu.
z ręki człowieka – jak mówiła przepowiednia – niezrodzonego z kobiety.
Z resztą zabójstwo Macbetha nosi znamiona mordu rytualnego, zarzynany
z zimną krwią, jego obcięta głowa, z zatkniętym na czubku hełmem, stała się elementem triumfu.
To godne zakończenie tej sztuki.
Można spuścić napięcie i emocje.
Dokonało się.
_________
Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :)
A gdzie można obejrzeć? Podasz link?
OdpowiedzUsuńPewnie :) Proszę :) https://ninateka.pl/film/2007-macbeth
Usuń