Przejdź do głównej zawartości

WIECZORNY DYLEMAT MATKI - SEN CZY CZAS DLA SIEBIE?

 

wieczorny dylemat matki - spać czy zrobić coś dla siebie

DYLE(MATKI)

Wiecie jakie pierwsze pytanie pojawiło się w mojej głowie równolegle
z ogromnym pragnieniem drugiego dziecka? Jak to jest z dwójką, jak kochać tak samo dwoje dzieci, skoro do tej pory to ten jedynak był całym światem…
i przekopałam w chwilach kryzysu i bezsennych nocy chyba cały internet, żeby znaleźć odpowiedzi na te pytania albo choćby gram pokrzepienia, kiedy myślałam, że nie udźwignę jednak tematu (oczywiście będąc już w ciąży😉) Tak zwane rozterki „po ptakach”, które nic już do sprawy i tak nie wniosą, bo „rzecz się dzieje”😊

A teraz, kiedy minie za chwilę 3 miesiące, odkąd w moim domu są już dwie istoty z kategorii „dzieci” uśmiecham się do siebie, wspominając tamte rozterki, DYLEMATY, strach…ale ja dziś nie o tym, choć w zasadzie ten temat nasuwa się jako pierwszy. Ja dziś o DYLEMACIE, ale innej kategorii.

Niby już raz to przerabiałam, ale ta kwestia jest tak trudna i dla mnie kompletnie nie do rozwikłania, że i przy czwartym i siódmym dziecku przypuszczam, że byłabym w tym samym miejscu, jeśli o postęp rozwiązania problemu chodzi 😉


Otóż, co zrobić, kiedy dziecko w końcu zaśnie – iść spać czy korzystać z wolnego czasu?


ŚPIJ, GDY DZIECKO ŚPI?

Jedni mówią – śpij, gdy dziecko śpi. 

No ok, ale tutaj nasuwa się z automatu - czy gotować mam wtedy, kiedy dziecko gotuje, sprzątać wtedy, kiedy dziecko sprząta, pracować wtedy, kiedy dziecko pracuje i jeść, kiedy dziecko je? 

No wiem, trochę hiperbolizuję i szydzę, ale te rzeczy trzeba kiedyś zrobić,
a bardzo często z maluchem na rękach, oprócz bujania malucha już więcej zajęć nie wcisnę. I tak, kusi okrutnie perspektywa snu, kiedy niedobory są przeogromne, ale po dwóch krokach w stronę łóżka w głowie zapala się lampka: „Hej, ale teraz masz czas dla siebie i co? Pójdziesz sobie po prostu spać?”. I tak, jeśli lecę na pysk to nawet nie zdążę usłyszeć tego głosu, bo już dawno śpię, ale jeśli jestem w pełni władz umysłowych to zaczyna się walka – spać czy działać? 

Snu potrzebuję, ale kiedy przez kilka dni z rzędu nie zrobię czegoś poza dzieciowo-domowego to czuje się jeszcze gorzej, a zmęczenie i frustracja nie pozwalają i tak zasnąć. 

No tak, ale jeśli przez kilka dni z rzędu zarywam po całości noce „na siebie”
z przerwami na karmienie dziecka to zaczynam się czuć jak podwójne zombie
i nie ogarniam życia w ciągu dnia zasypiając bardziej niż zwykle nawet stojąc w oczekiwaniu na windę. 

Niby odpowiedź jest prosta – balans i równowaga, tyle, że życie z dziećmi zamraża owe pojęcia na jakieś bardzo odległe „później”.


WIECZORNE BATALIE

Czasem działa rozpisanie rano planu, ale jak wiadomo plany mogą ulec bardzo szybko zmianie i mając tę świadomość już przy drugim dziecku,
a także wiedząc, że innego czasu poza snem dziecka na inne działania po prostu nie ma, każdego wieczoru zaczynam od początku tę samą batalię, na którą często tracę cenne minuty życia, miotając się między łóżkiem,
a laptopem, między poduszką, a książką. Sytuacja się komplikuje, jeśli porzucam sypialnie i głos w głowie woła: „Hej, usiądziesz sobie tak po prostu? A gary nieogarnięte, syf na podłodze…” 

I znów zaczyna się gonitwa myśli „co robić?” 

Wiadomo, każdy ma swoje priorytety i od tego zależy decyzja. Jedni nie położą się spać, jeśli nie ogarną mieszkania, innym – mówię tu też o sobie – raczej obojętne, czy podczas spania mają brudne gary w zlewie czy nie. Zatem załóżmy, że decydując się na czas dla siebie i nie mając kompletnie siły na inne aktywności typu: nauka, szkolenie, książka itd. włączam Netflix
i tu zaczyna się znowu kolejna batalia: co obejrzeć? Obejrzeć polecany
i popularny film, żeby być odrobinę na bieżąco, kontynuować serial, znaleźć coś nowego, trzy razy zmienić zdanie i przełączyć film na inny?
No dylematów tu się mnoży tyle, że często…zasypiam. Nie inaczej bywa też
z książką, którą niby mam wybraną i czekam na chwilę, żeby ją otworzyć, tyle, że od porodu udało mi się raptem dobrnąć do połowy, bo po kilku stronach…zasypiam. Siadając do laptopa z kolei, dostaje ataku paniki, co robić, czym się zająć, co najpierw, co ważniejsze…aaaaaaa!!!

NIC NIE ROBIĆ - NIE MIEĆ ZMARTWIEŃ

A czasem dzieje się rzecz jeszcze bardziej absurdalna – kiedy w końcu dzieci zasypiają i w końcu można zrealizować wszystko to, na co czeka się cały dzień, to człowiek ma taki mętlik w głowie, że nie wie za co się najpierw złapać, co ważniejsze, że ta gonitwa myśli wykańcza i paraliżuje na tyle, że…nie robisz nic, siadasz i patrzysz tępo przed siebie przez kolejna godzinę
i czasem jest to najlepszy relaks, jaki sobie można wyobrazić 😉

SPAĆ CZY NIE SPAĆ - OTO JEST PYTANIE

I niby człowiek powinien być już mądrzejszy, bo raz to przerabiał,
a w rzeczywistości jest tak samo skołowany, jakby kompletnie nic
z poprzedniej lekcji nie wyciągnął.

Spać czy nie spać – oto jest pytanie. Idziesz spać, to rano budzisz się
w poczuciu dnia świstaka, korzystasz z nocnego czasu – wstajesz niewyspana. Może by tak co wieczór rzucać monetą? Takie oto dylematy matki tuż przed północą, gdzie dzieci dawno już śpią, a ja dalej się zastanawiam – co robić? 😊

Ja na ogół idę za głosem serca, a nie rozumu i sen wybieram, kiedy tak naprawdę to...sen mnie wybierze i zabierze 😉 

A Ty która drogę dziś wybierzesz?

 

________

Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :)

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

JAK ODPIELUCHOWAĆ DZIECKO? | METODA, KTÓRA ZAWSZE DZIAŁA

*Przed przeczytaniem tekstu, informuję, że opisuję w nim indywidualny przypadek mojego dziecka, a wiemy, ze każde dziecko jest inne, na każdego działa coś innego, ale śmiało można się inspirować i korzystać z wiedzy psychologa, którą przemycam tu zarówno w treści, jak i za pomocą linków odwołujących do obszernego materiału. Uprzejmie dziękuję za przeczytanie ulotki zastosowania tekstu 😊 NAJLEPSZA MATKA TO LENIWA MATKA Podobno najlepsza matka to leniwa matka i wiele w tym prawdy, ale akurat w przypadku metody odpieluchowania moje lenistwo nie miało nic do rzeczy, bo mówiąc poważnie po prostu czekaliśmy na ten moment, bez presji, pośpiechu, nacisku, treningu. Zanim zaczął się temat porzucenia pieluchy przeczytałam, co tylko było możliwe i wartościowe, i wszędzie podstawowa zasada głosiła „Poczekaj” . To czekałam. Kiedy czekanie wydawało mi się przydługie, a pierwsza próba nie zaskoczyła, poszłam po pomoc do Dominiki Słowikowskiej , która jest psychologiem i prowadzi swój pr...

MOMENT, W KTÓRYM ŚWIAT I SERCE ROZSYPUJE SIĘ NA MILION KAWAŁKÓW

Moment, w którym świat i serce rozsypuje się na milion kawałków znajomy jest pewnie każdemu. Dziś rozsypał się świat pewnym rodzicom, których synek walczył do samego końca, był dzielny, silny, niezwykle pogodny, zadziwiająco radosny jak na ogrom cierpienia, biegł cały czas w stronę życia…nie miałam zaszczytu poznać osobiście tego Wojownika, niestety…Odwiedzałam go codziennie w wirtualnej rzeczywistości, z całych sił trzymałam kciuki, cieszyłam się jak szło w dobrą stronę, jak wyniki były coraz lepsze, jak ogromna to była radość, kiedy maluch mógł wyjść ze szpitalnego łóżeczka do domu. Ostatnie tygodnie jednak były pełne strachu, drżącymi palcami klikałam w każdą kolejną wiadomość na temat zdrowia… Walka dziś dobiegła końca. Walka niesprawiedliwa, nierówna od samego początku, z okrutnym finałem.   Piszę dziś o tym wyjątkowym chłopcu, bo nie potrafię o niczym innym dziś ani myśleć ani pisać. Skradł moje serce od razu, stał mi się bardzo bliski i nie tylko mi…będąc czę...

"TEORIA OPANOWYWANIA TRWOGI" - TOMASZ ORGANEK

DEBIUT ARTYSTY „Teoria opanowywania trwogi” to książka, na którą czekałam z ogromną niecierpliwością i równie ogromną ciekawością. Tomasza Organka jako muzyka i autora tekstów piosenek uwielbiam i cenię, poznawanie go w nowej roli jest ciekawym doświadczeniem. Czytałam wiele opinii na temat jego książki, część z nich oceniała go nie najlepiej i sporo zarzucała zarówno stylowi jak i językowi, część z kolei podkreślała fabułę i mnogość figur stylistycznych, czy odwołań kulturowych, które to nadawały klimat i przykrywały niedociągnięcia debiutanta. Bo należy podkreślić, że to debiut artysty, a więc nie można z góry wymagać perfekcyjnego arcydzieła. Tutaj arcydzieło kryło się właśnie w niedoskonałościach. DIABEŁ TKWI W NIEDOSKONAŁOŚCI Dlaczego?  Ano dlatego, że widać w przeciwieństwie do aury utworu świeżość, soczystość, kompatybilność z fabułą i nastrojem. Szczerość i autentyczność. Utwór Organka „Nie lubię” jest dla mnie tekstem „bliskim krwiobiegu”, mocnym, do...