Przejdź do głównej zawartości

CHODŹ ZE MNĄ DO TEATRU - "WSZYSTKO O MĘŻCZYZNACH" TOMASZ OBARA

słodko-gorzka komedia o męskich sprawach, receznja spektaklu "Wszystko o mężczyznach""

W słodko-gorzkim nastroju, jak na karuzeli, oddaję w Wasze ręce recenzję spektaklu "Wszystko o mężczyznach" w reżyserii Tomasza Obary, wystawianego
w piwnicy ratuszowej Teatru Ludowego. Klimat sztuki przewrotny jak dzisiejszy nastrój autorki tekstu :) Za chwilę wkroczymy w męski świat, po to, żeby niebawem skonfrontować ze światem damskim. Już na poczatku września na deskach tego samego teatru, będę uczestniczyć w sztuce "Wszystko o kobietach" i wtedy recenzja stanie się kompleksowa. Przeczuwam, że wnioski ze sztuki wyciągnę podobne, bo przecież i mężczyzna i kobieta to ten sam gatunek wedle biologii, a zatem ich światy łączą się i przenikają, zmagając z bardzo podobnymi problemami i rozterkami. 

PO CZYM POZNAĆ DOBREGO AKTORA?

Dobrego aktora można poznać po tym jak sobie radzi „saute", bez wypasionej scenografii, mnogości rekwizytów, partnerów,
z którymi prowadzi dialog, a którzy czasem łagodzą zadry
i drzazgi w warsztacie, wypełniając luki swoją osobowością.


Dobry aktor posiada warsztat i osobowość sceniczną. Potrafi
w pół minuty z pornograficznego wesołka przeistoczyć się
w umierającego staruszka, wejść w rolę tak wiarygodnie, żeby nikt nie dostrzegł choć cienia „oszustwa". 

GRA KŁAMSTW 

Bo całe aktorstwo można nazwać oszustwem, ale pozbawionym pejoratywnego charakteru, bo im lepiej ktoś potrafi omamić publiczność, tym większą magią włada. Paradoksalnie niepożądane jest na scenie kłamstwo. Kłamstwo wyczuwa się na kilometr, na kłamstwie nie zbuduje się wielkiej roli, a jedynie odbije się ono ostrą niestrawnością. Widz nie jest głupi, widz chce zostać oczarowany tą iluzją, ale mało wiarygodny iluzjonista dostarcza jedynie rozczarowania, nieumiejętnie prezentując sztuczki i kładąc całe show. Chodzi o to, żeby wszelkie aktorskie sztuczki ulepiły prawdziwą sztukę. 

ŻONGLERKA WCIELENIAMI

Tomasz Obara wystawiając na deskach Teatru Ludowego spektakl „Wszystko o mężczyznach" Miro Gavrana skompletował obsadę trzech dobrych aktorów, którzy w pół minuty potrafili diametralnie zmienić klimat, założyć inną maskę, przejść do zupełnie innego świata. Sztuka składa się z kilku wątków, a właściwie odrębnych scen, ukazywanych na scenie niczym odcinki serialu, kończące się oczywiście w kulminacyjnym momencie. Taka fragmentaryczność fabuły, podawana widzowi
w odcinkach, jest cechą charakterystyczną spektaklu. Podbija to również trudność roli, bo jeden aktor musi płynnie przechodzić z jednej do drugiej
i trzeciej, by za chwilę powrócić znów do odgrywanej już pierwszej,
a potem drugiej i znów trzeciej. Ciągłe przebieranki, zmiany postaci, głosu, mimiki, sposobu poruszania i mówienia. Panowie muszą trzymać tempo
i uważać na zakrętach, żeby się nie wykoleić. Trudna to sztuka. Nie tylko technicznie, tematycznie momentami również. Dostajemy na tacy ciepłą, lekką komedię o gorzkim posmaku. Nie jest to do końca zabawna historia, czy raczej historie, czasem wręcz bardzo wzruszające, ale do końca trzyma humorystyczny ton i to humor sprawia, że wynosimy z niej sporo zabawy, ale i tyle samo zadumy. 

WSZYSTKO O MĘŻCZYZNACH


Tytuł mówi „Wszystko o mężczyznach", ale to zaledwie kawałek męskiego świata, choć świetnie spreparowany, żeby z grubsza, wyraźną linią nakreślić problematykę. Łatwo dostrzec też analogię do kobiet, obie płcie zmagają się z bardzo podobnymi historiami. Pierwsza scena – samce alfa na siłowni, wymieniają się spostrzeżeniami na temat kobiet swojego życia
i nie tylko, opowiadają o popędach, pragnieniach, zdradach i morale. Przechodzimy potem płynnie do odcinka o umierającym na raka ojcu i jego dwóch synach, z czego jeden nie potrafi wybaczyć ojcu kwestii związanych z matką... dopóki prawda nie wychodzi na jaw. Sceny jedne
z najtrudniejszych w całym spektaklu – żal, gniew, smutek, beznadzieja, bliskie towarzystwo śmierci. W kolejnym odcinku odwiedzamy mieszkanie pary gejów, która gości byłego partnera jednego z nich. Dominuje tu zazdrość we wszelakich jej odcieniach, podsyca ją dodatkowo sentymentalizm i chyba nie do końca zakopane uczucia. Historia trochę groteskowa, trochę ironiczna, ale zdecydowanie najbardziej zabawna w całym przedsięwzięciu – bar ze striptizem i gangsterka, werbująca faceta, który dla pieniędzy zrobiłby wszystko, choć jak się okazuje, stając twarzą
w twarz z zadaniem i publicznością, ucieka w popłochu. Kto zastąpi wstydliwego źrebaka i jak zakończy się show? Trzeba to zobaczyć na własne oczy. 

MĘSKIE SPRAWY

Problemy ukazywane pod płaszczykiem śmiechu i żartu są uniwersalne dla obu płci. Każdy człowiek odczuwa zazdrość jeśli mu na kimś zależy, a tym bardziej jeśli do wspólnego życia nagle wkracza z impetem przeszłość partnera. Każdy również pragnie miłości i w imię miłości robi wiele
z pozoru absurdalnych rzeczy. Przykładem dość bolesnym jest historia chorego ojca, który został znienawidzony przez syna, który obwiniał go
o odejście matki.

Trzeba przyznać, że scenografia zbyt skomplikowana nie jest, ot, stolik
i krzesła z tyłu sceny – i w zupełności wystarczyło. Panowie swoim warsztatem zapełnili scenę aż po brzegi. Stworzyli kreacje pełne
i charakterystyczne. Żonglerka wcieleniami aktorskimi przez dwie godziny to niesamowicie wyczerpująca praca, przede wszystkim emocjonalnie. Nie wszystkim może przypaść do gustu humor, czy fabuła, czy lekkie rozczarowanie, nie do końca komediowy charakter, ale nie zmienia to faktu, że panom należą się owacje za perfekcyjnie wykonaną pracę.



Spektakl, po przerwie wakacyjnej, będzie znów wystawiany od września na Scenie Pod Ratuszem, zatem zainteresowanym
i wahającym się z czystym sumieniem recenzenta - polecam! :) 


_____________
Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :) 

Komentarze

  1. Myślę, że spektakl musi być naprawdę ciekawy. Recenzja super mnie osobiście zachęciła do zobaczenia spektaklu :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam aktorów, którzy swoimi umiejętnościami potrafią zachwycić widzą i pozwolić mu na zastanowienie się nad życiem, problemami i wszystkim tym co dla nas ważne. Szkoda, że nie będę miała możliwości obejrzeć tego spektaklu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

"TEORIA OPANOWYWANIA TRWOGI" - TOMASZ ORGANEK

DEBIUT ARTYSTY „Teoria opanowywania trwogi” to książka, na którą czekałam z ogromną niecierpliwością i równie ogromną ciekawością. Tomasza Organka jako muzyka i autora tekstów piosenek uwielbiam i cenię, poznawanie go w nowej roli jest ciekawym doświadczeniem. Czytałam wiele opinii na temat jego książki, część z nich oceniała go nie najlepiej i sporo zarzucała zarówno stylowi jak i językowi, część z kolei podkreślała fabułę i mnogość figur stylistycznych, czy odwołań kulturowych, które to nadawały klimat i przykrywały niedociągnięcia debiutanta. Bo należy podkreślić, że to debiut artysty, a więc nie można z góry wymagać perfekcyjnego arcydzieła. Tutaj arcydzieło kryło się właśnie w niedoskonałościach. DIABEŁ TKWI W NIEDOSKONAŁOŚCI Dlaczego?  Ano dlatego, że widać w przeciwieństwie do aury utworu świeżość, soczystość, kompatybilność z fabułą i nastrojem. Szczerość i autentyczność. Utwór Organka „Nie lubię” jest dla mnie tekstem „bliskim krwiobiegu”, mocnym, do...

WEJDŹ W MOJE BUTY, CZYLI W POSZUKIWANIU EMPATII W ZWIĄZKU

Podejdź do mnie. Stań obok. Bardzo blisko. Wejdź w moją skórę. Moje buty.  WEJDŹ W MOJE BUTY Tak, wiem, że w moich butach może być Ci niewygodnie, za ciasne obcierają stopy, za duże utrudniają przemieszczanie się, ale nigdy mnie nie zrozumiesz, jeśli nie spróbujesz postawić się na moim miejscu, nie przejdziesz odcinka drogi w moich butach. To może być niewygodne i bolesne doświadczenie, wychodzisz przecież ze strefy własnego komfortu i opuszczasz swoje jestestwo, ale jeśli nie będziemy od czasu do czasu zakładać swoich butów, zamiast poranionych stóp, możemy mieć poranione serca i dusze. Empatia, zrozumienie, umiejętność wejścia w skórę partnera to mocny fundament pod budowany związek, bez niego konstrukcja jest chwiejna, grozi zawaleniem i dotkliwym poranieniem, a czasem nawet „śmiercią” budowanej Miłości. IF I WERE YOU...   Te metaforyczne buty przyszły mi od razu na myśl w kwestii tematu zrozumienia drugiej osoby. Pamiętam lekcje angiels...

CHODŹ ZE MNĄ DO TEATRU - "KOGUT W ROSOLE" MAREK GIERSZAŁ

materiały prasowe Teatru STU Zadymiony bar, kilka krzeseł, w rogu zawieszona tarcza do gry, grupa zaprzyjaźnionych mężczyzn w średnim wieku. Tak, niby zwyczajnie, rysuje się scena komedii Marka Gierszała „Kogut w rosole", wystawiana na deskach  STU . Jednak fabuła, tocząca się na wolnych obrotach (w pierwszej części momentami aż nazbyt wolnych) nabierając znacznego tempa w okolicach finału, rozpali scenę i głównie damską część publiczności do czerwoności. Budowanie napięcia i oczekiwanie ponad stu minut na wielki finał zapowiadany od początku sztuki, nasuwa nieśmiałe pytanie: czy siedzimy w tym miejscu żeby zażywać kultury wyższej, czy czekamy na aktorski striptiz?  STRIPTIZ DUCHOWY  Marek Gierszał biorąc na warsztat tekst Samuela Jokica pokazał nam dwa wymiary owego striptizu, zarówno cielesnego jak i duchowego, i choć przeplata się tu słodkie z gorzkim, smutek z zabawą, to raczej żadna nuta jakoś drastycznie nie zakłóca tonu komediowego.  W równej mi...