Fot. Anna Kaczmarz / źródło: Dziennik Polski |
„A Ty?
Czy Ty dzisiaj przyjdziesz też?
Czy Ty dzisiaj przyjdziesz też?
Tu woła nas ktoś, tu wolność skrada się
Po tym, co się tu działo każdy chyba wie,
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się…”
ALCHEMIA ŚWIATŁA WRACA NA WAWEL
Alchemia Światła zawitała znów na Wawel, niejako do swoich korzeni,
do miejsca, w którym się narodziła w 2015 roku. Swoisty powrót do korzeni w 100
rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. Wszystko jest tu zatem
symboliczne, można odnieść wrażenie, że każdy element tego wielkiego spektaklu
jest wielką metaforą i artystyczną koncepcją. Tylko czy aby nie doświadczamy
przez to przerostu formy nad treścią? Formy swoją drogą znakomitej. Byłam
uczestnikiem tego przedsięwzięcia po raz pierwszy i jestem pod ogromnym
wrażeniem włożonej pracy, oprawy, choreografii, zdyscyplinowania artystów i
umiejętności ludzi realizujących tą sztukę od strony technicznej. Jednakowoż, że z techniką trochę na bakier,
nie stosuję zasady „nie znam się to się wypowiem”, ocenić rzetelnie i podjąć się
w ogóle mogę krytyki na poziomie tekstualnym. Jako filolog, nawet zasięgając
języka technicznego, nie będę wymądrzać
się na temat technik
i nowoczesnych urządzeń, spokojnie J Można powiedzieć, ze po części zrecenzować mogę to wydarzenie z pozycji każdego widza zasiadającego na widowni dziedzińca Zamku Królewskiego, czyli w zasadzie tych, dla których spektakl został przygotowany.
i nowoczesnych urządzeń, spokojnie J Można powiedzieć, ze po części zrecenzować mogę to wydarzenie z pozycji każdego widza zasiadającego na widowni dziedzińca Zamku Królewskiego, czyli w zasadzie tych, dla których spektakl został przygotowany.
STO LAT!
Ideą, która przyświeca wydarzeniu jest setna rocznica odzyskania
niepodległości. Idea szczytna
i stanowiąca ogromne wyzwanie, żeby nie popaść w tendencyjność i naszą martyrologię narodową, tak umiłowaną przez wieszczów romantycznych, a potem przez polonistów katujących młodych obywateli tą beznadzieją, łzami i cierpieniem. Za mało jest w nas nadziei, przychodziła do nas jako narodu falowo i te przypływy i zrywy, niekiedy samobójcze już na starcie, pozwoliły nam dokonać rzeczy trudnych, wydawało by się niemożliwych. Jesteśmy wolnym narodem, wyzwoliliśmy się i budujemy swoją Polskę. I taką wizję trzeba nieść przez pokolenia, nadzieję, energię, upór i wiarę, bo daliśmy radę, bo aktualnie świętujemy 100 lat wolności. Nasi wieszcze od milionów cierpień, cierpieli słownie, czy Mickiewicz walczył w powstaniach, o których tak szumnie pisze? Nie. Częstą wymówką było „wątłe zdrowie”. Prawdziwa wiedzę niosą ze sobą żołnierze, zwykli ludzie, którzy faktycznie czynem walczyli o nasz kraj, rozlali swoja krew, łzy najbliższych… Niedawno oglądałam cudowny spektakl „Wolność we krwi”, niezwykle wzruszający, przejmujący duszę, nie pozwalający przejść obojętnie. Piękny. Ale o tym innym razem.
i stanowiąca ogromne wyzwanie, żeby nie popaść w tendencyjność i naszą martyrologię narodową, tak umiłowaną przez wieszczów romantycznych, a potem przez polonistów katujących młodych obywateli tą beznadzieją, łzami i cierpieniem. Za mało jest w nas nadziei, przychodziła do nas jako narodu falowo i te przypływy i zrywy, niekiedy samobójcze już na starcie, pozwoliły nam dokonać rzeczy trudnych, wydawało by się niemożliwych. Jesteśmy wolnym narodem, wyzwoliliśmy się i budujemy swoją Polskę. I taką wizję trzeba nieść przez pokolenia, nadzieję, energię, upór i wiarę, bo daliśmy radę, bo aktualnie świętujemy 100 lat wolności. Nasi wieszcze od milionów cierpień, cierpieli słownie, czy Mickiewicz walczył w powstaniach, o których tak szumnie pisze? Nie. Częstą wymówką było „wątłe zdrowie”. Prawdziwa wiedzę niosą ze sobą żołnierze, zwykli ludzie, którzy faktycznie czynem walczyli o nasz kraj, rozlali swoja krew, łzy najbliższych… Niedawno oglądałam cudowny spektakl „Wolność we krwi”, niezwykle wzruszający, przejmujący duszę, nie pozwalający przejść obojętnie. Piękny. Ale o tym innym razem.
Powracając na dziedziniec zamku, elementem, który podobał mi się
w tym przedsięwzięciu były kolory i radość, przyćmiona przez wydarzenia,
starająca się przebić promykami słońca, ale ta radość, ta barwa korespondowała
z nadzieją, z wielkim czynem, z wybuchem urodzaju emocji porywających do walki.
NIE TRZEBA BYŁO ŚCINAĆ DRZEWA
Fantastycznym pomysłem narracyjnym było drzewo przemawiające
głosem Jerzego Treli, jednak…umarło śmiercią naturalną w początkowych scenach i
spektakl został kompletnie pozbawiony narracji. Nie trzeba było ścinać drzewa,
mogło pociągnąć do finału ten spektakl. Tym bardziej, że z tego co czytamy na
stronie Alchemii drzewo w zamyśle miało być przewodnikiem po baśniowej krainie.
Szkoda, że wypadło z roli, dość kluczowej, żeby choć w klamrę spiąć całość.
Rozumiem, ze treść nie była tu najważniejsza, ale zarówno brak
elementarnego przekazu fabuły, płynności i zbudowania dramaturgii niestety ale
zagrała na odbiorze. Zbawiennym pomysłem był program rozdawany przed
widowiskiem, dzięki któremu można było zorientować się w sytuacji
i niejasne fragmenty doczytać. Jednak ideą spektaklu jest odbiór sceniczny, a nie papierowy.
i niejasne fragmenty doczytać. Jednak ideą spektaklu jest odbiór sceniczny, a nie papierowy.
Sceną najbardziej wyrazistą, była część IX MRÓZ. SZAROŚĆ DNIA
CODZIENNEGO. Oczom widzów ukazała się trójwymiarowa industrialna stocznia,
arkady wypełniły się animowanymi postaciami ZOMO, a wraz z nimi nastrój
niepokoju i lęku. Nagle wszystko zamarzło, świetna metafora rzeczywistości lat
70’ i 80’. Jednak po chwili ta bryła brudnego lodu została rozbita, a nad sceną
zaczęła „powiewać” wizualizacja ogromnej płachty Solidarności. Nadzieja.
Wolność.
FUZJA BARW
I to chyba tyle uwag, jakie mogę skierować w stronę widowiska,
bo pod każdym innym względem dla mnie „świeżaka” alchemicznego było
widowiskowo. Wizualna opowieść oraz bogata gra świateł
zlokalizowana na wawelskich ścianach świetnie współgrała z artystycznymi
występami na żywo. Zespół artystyczny liczył niemal 100 osób, w skład, którego
wchodzili niezwykle zdyscyplinowani tancerze, akrobaci, muzycy, a także
naprawdę świetni wokaliści, a wśród
nich: Dominika Barabas, Sylwia Banasik, Kasia Moś oraz Kuba Jurzyk. Byliśmy
świadkami występu multiinstrumentalisty Joachima Mencel, beatboxera – Jakuba
“Zgas” Żmijowskiego, miodu do uszu nalał zespół Jelonek
z udziałem Pawła Grzegorczyka, wokalisty zespołu Hunter.
z udziałem Pawła Grzegorczyka, wokalisty zespołu Hunter.
To,
co mnie urzekło najbardziej i zachwyciło to cudowna choreografia i baśniowe
kostiumy, które do spektaklu stworzyła Agnieszka Glińska, założycielka Art
Color Ballet. Za projekt oprawy dźwiękowej odpowiadał kompozytor i aranżer
Marek “Smok” Rajss, a światłem władał jeden z najbardziej wszechstronnych
realizatorów w Polsce – Grzegorz “Jolo”
Barszczewski.
TEATR FORMY
i oczywiście Wawel, za produkcję zaś odpowiedzialna była firma Visualsupport.
Alchemia
Światła jest laureatem wielu
prestiżowych, branżowych nagród m.in. Top Event 2015, Top Event 2017, MP Power
Awards 2015 za najlepszy event oraz najlepszą oprawę wizualną roku. I pod kątem
wizualnym, artystycznym, organizacyjnym ciężko się do czegoś przyczepić,
wszystko dopracowane, zsynchronizowane, perfekcyjnie przygotowane i
zrealizowane. Natomiast pod kątem treści, a w zasadzie wrażeń tuż po spektaklu
– myślę, ze można by to jeszcze dopracować, żeby nadać temu kształt, bo dla
mnie było pięknie ale bez polotu, bez wzruszeń, bez tych wewnętrznych drgań
duszy, a to poza artyzmem jest równie ważne, żeby widowisko zostało w
człowieku, długo po tym jak zgasną ostatnie światła. Ale może za rok?
___________
Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :)
A najlepiej by było obejrzeć spektakl osobiście, ale to stanowczo za daleko do mnie :-)
OdpowiedzUsuńA szkoda...
Świetny post! Z wielką przyjemnością obejrzałabym to przedstawienie, szkoda, że nie mieszkam w Krakowie. :(
OdpowiedzUsuńBadzo dobrze napisane. chetnie wybiorę się na to przedstawienie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń