Z PUSTEGO I SALOMON NIE NALEJE
Powszechnie wiadomo, że z pustego i Salomon nie naleje, więc
matka tym bardziej 😊
Takie są fakty. Nie można z pustego przelać w pełne. Bardzo spodobał mi się
tekst Eweliny z bloga Pozytywny Dom https://www.pozytywnydom.com/jak-byc-lepsza-mama/
i jej metafora kubeczka. Otóż każdy z nas nosi w sobie kubeczek, który trzeba
regularnie napełniać, żeby było z czego przelewać. I taki kubeczek ma w sobie
zarówno nasze dziecko jak i my, z tą różnicą, że ten mały kubeczek dziecięcy
najczęściej napełniamy, my rodzice, przelewając ze swojego dużego. Jeśli nasz
będzie pusty, a my wypełnieni po brzegi frustracją, zmęczeniem,
zniecierpliwieniem to po pierwsze nie mamy czego wlać do małego kubeczka, a po
drugie jedyne czym wypełnić je możemy to nasza frustracja i złość. Gra niewarta
świeczki. Wiadomo, że zdarzają się okresy, kiedy rezerwa pali się krwistą
czerwienią, a my na tej rezerwie jedziemy
z zaklęciami na ustach, żeby tylko nie stanąć w najmniej niedogodnym miejscu. Ale chodzi o to, żeby ta jazda bez paliwa była o wiele rzadsza niż częstotliwość tankowań.
z zaklęciami na ustach, żeby tylko nie stanąć w najmniej niedogodnym miejscu. Ale chodzi o to, żeby ta jazda bez paliwa była o wiele rzadsza niż częstotliwość tankowań.
MAGICZNY KUBECZEK
Przez ostatni czas przewinęło się na blogach wiele haseł
promujących „uzupełnianie kubeczka”, nadających matce również status po prostu
kobiety, bo matka to jedna z wielu ról w życiu, jasne, że to najważniejsza
rola, ale poza tym matki też są żonami, partnerkami, pracownicami, koleżankami
i przede wszystkim kobietami. We wszystkich tych akcjach chodzi o to, żeby matka nie zapomniała, że jest też sobą poza tym wszystkim, że ma prawo zrobić coś tylko dla siebie, ma prawo do kilku chwil w tygodniu, żeby po prostu pobyć sobą, złapać dystans, uporządkować sobie w głowie i z nową energią wrócić do codzienności. Ania z Tabayki stworzyła bardzo fajny hasztag i o tym też pisze dużo na swoim blogu #niesamymdzieckiemzyjematka.
i przede wszystkim kobietami. We wszystkich tych akcjach chodzi o to, żeby matka nie zapomniała, że jest też sobą poza tym wszystkim, że ma prawo zrobić coś tylko dla siebie, ma prawo do kilku chwil w tygodniu, żeby po prostu pobyć sobą, złapać dystans, uporządkować sobie w głowie i z nową energią wrócić do codzienności. Ania z Tabayki stworzyła bardzo fajny hasztag i o tym też pisze dużo na swoim blogu #niesamymdzieckiemzyjematka.
NIE TYLKO DZIECKIEM ŻYJE MATKA
Każda matka też, choć niewiadomo jak byłaby zakochana w
swoim dziecku, ma ochotę trzasnąć drzwiami i wrócić za dwa dni i to zupełnie
naturalne. Jednak mając swoją „stację paliw” pod ręką i korzystając z niej ma
na to ochotę trochę rzadziej no i w rezultacie jednak zostaje po tej właściwej
stronie drzwi.
Kiedy dziecko jest malutkie wykańcza brak snu, potworne zmęczenie, karmienie co chwilę, stanie na straży 24 na dobę. Potem z czasem wykańcza bieganie za maluchem, który właśnie nauczył się jak na dwóch nogach eksplorować świat, jak robić przegląd szafek, szuflad, jak testować do czego służą te wszystkie rzeczy. Kiedy zacznie mówić zaczynają się całodniowe dyskusje, rozmowy, negocjacje, pomysły nie z tej ziemi, kolejne problemy spędzające sen z powiek rodzicowi – jak to zrobić żeby było dobrze, żeby nie zaszkodzić, żeby wytłumaczyć tak, żeby młody umysł to przyjął
w odpowiedniej formie.
To jest ciężka praca, najcięższa z możliwych, bo bez przerw, weekendów, wakacji czy zwolnienia się z tego interesu, a dodatkowo ciąży odpowiedzialność za żywe stworzenie, że tu nie wolno popełnić rażących błędów, żeby nie zniszczyć kruchej istoty.
Kiedy dziecko jest malutkie wykańcza brak snu, potworne zmęczenie, karmienie co chwilę, stanie na straży 24 na dobę. Potem z czasem wykańcza bieganie za maluchem, który właśnie nauczył się jak na dwóch nogach eksplorować świat, jak robić przegląd szafek, szuflad, jak testować do czego służą te wszystkie rzeczy. Kiedy zacznie mówić zaczynają się całodniowe dyskusje, rozmowy, negocjacje, pomysły nie z tej ziemi, kolejne problemy spędzające sen z powiek rodzicowi – jak to zrobić żeby było dobrze, żeby nie zaszkodzić, żeby wytłumaczyć tak, żeby młody umysł to przyjął
w odpowiedniej formie.
To jest ciężka praca, najcięższa z możliwych, bo bez przerw, weekendów, wakacji czy zwolnienia się z tego interesu, a dodatkowo ciąży odpowiedzialność za żywe stworzenie, że tu nie wolno popełnić rażących błędów, żeby nie zniszczyć kruchej istoty.
CIERPLIWOŚĆ I UWAŻNOŚĆ WYSTAWIONE NA PRÓBĘ
Cierpliwość i uważność są tu nader często wystawiane na
próbę i żeby wyjść z tej próby zwycięsko proponuję Ci proceder napełniania
kubeczka. Jeśli
w ramach akcji napełniania kubeczka marzysz o wyjeździe na Madagaskar na miesiąc, a nie jest to w zasięgu Twoich możliwości to nie martw się, żadnej matce się chyba nie spełnia 😊
Natomiast przypomnij sobie co lubiłaś robić w czasie wolnym przed dzieckiem, na pewno masz coś, co możesz robić przez kilkanaście minut dziennie, ba! godzinę dziennie. Lubisz biegać? Idź pobiegaj. Nie msz dostępu do siłowni? Ćwicz w domu. Lubisz czytać? Czytaj po parę stron dziennie. Lubisz oglądać filmy/seriale? Zrób to. I ja wiem, że jest sto wymówek, że jestem zmęczona, muszę posprzątać, tyle prasowania, a jeszcze zaplanować trzeba zakupy itd.
Otóż nie!
Prasowanie nie zając, we względnym bałaganie da się żyć, a założę się, że buty do wyjścia na zewnątrz też się znajdą. Możesz powiedzieć, że co to za czas dla siebie skoro wolałabyś leżeć w jacuzzi z drinkiem z palemką, albo
w sobotni wieczór szaleć na mieście z przedłużeniem imprezy do poniedziałku rano, ale tu jest klucz – małe przyjemności.
w ramach akcji napełniania kubeczka marzysz o wyjeździe na Madagaskar na miesiąc, a nie jest to w zasięgu Twoich możliwości to nie martw się, żadnej matce się chyba nie spełnia 😊
Natomiast przypomnij sobie co lubiłaś robić w czasie wolnym przed dzieckiem, na pewno masz coś, co możesz robić przez kilkanaście minut dziennie, ba! godzinę dziennie. Lubisz biegać? Idź pobiegaj. Nie msz dostępu do siłowni? Ćwicz w domu. Lubisz czytać? Czytaj po parę stron dziennie. Lubisz oglądać filmy/seriale? Zrób to. I ja wiem, że jest sto wymówek, że jestem zmęczona, muszę posprzątać, tyle prasowania, a jeszcze zaplanować trzeba zakupy itd.
Otóż nie!
Prasowanie nie zając, we względnym bałaganie da się żyć, a założę się, że buty do wyjścia na zewnątrz też się znajdą. Możesz powiedzieć, że co to za czas dla siebie skoro wolałabyś leżeć w jacuzzi z drinkiem z palemką, albo
w sobotni wieczór szaleć na mieście z przedłużeniem imprezy do poniedziałku rano, ale tu jest klucz – małe przyjemności.
SIŁA RELACJI
Dopiero jak stajesz się matką zauważasz nieubłagany upływ
czasu i jego deficyt i tym bardziej doceniasz każdą chwilę i wypełniasz ją
maksymalnie. Nagle cieszy Cię 20 minut nowego odcinka serialu, albo samotna
kąpiel zamiast 3 minutowego prysznica z nasłuchiwaniem, czy chałupa już płonie,
czy dopiero drewno się rąbie.
Zupełnie inaczej podejmujesz decyzje, co do aktywności poza dzieckiem, bo wiesz, że ta chwila zaraz się skończy i nie wróci. Szkoda Ci po prostu marnować czas, bo nie oszukując się potrzebujesz chwili, żeby pobyć w ciszy ze sobą, złapać dystans, pomyśleć, potrzebujesz chwili, żeby pobyć tylko
z partnerem i jasne, że najfajniej wyjechać na weekend, ale jeśli macie okazję na to raz do roku, to resztę okazji można stworzyć w domowych warunkach jak dzieci śpią. Późna kolacja, wino, film, zwykła rozmowa na tematy inne niż co jutro na obiad i jakie buty dziecku kupić, to pozwala utrzymać więź
i zachować higienę umysłu.
Są też dziadkowie i akurat oni pełnią niebagatelna rolę w życiu malucha. Warto zostawić dziecko z dziadkami (oczywiście jeśli każda ze stron tego chce) po to, żeby budowali wyjątkową więź. Relacja z dziadkami to zupełnie inny poziom poznania. Ja jestem tego najlepszym przykładem, bo ogrom czasu spędziłam z dziadkami jako małe dziecko i był to cudowny, wyjątkowy czas, tak inny od relacji dziecko-rodzic. I myślę, że warto dać szanse własnemu dziecku na budowanie takich magicznych relacji, jeśli tylko istnieje taka możliwość.
Zupełnie inaczej podejmujesz decyzje, co do aktywności poza dzieckiem, bo wiesz, że ta chwila zaraz się skończy i nie wróci. Szkoda Ci po prostu marnować czas, bo nie oszukując się potrzebujesz chwili, żeby pobyć w ciszy ze sobą, złapać dystans, pomyśleć, potrzebujesz chwili, żeby pobyć tylko
z partnerem i jasne, że najfajniej wyjechać na weekend, ale jeśli macie okazję na to raz do roku, to resztę okazji można stworzyć w domowych warunkach jak dzieci śpią. Późna kolacja, wino, film, zwykła rozmowa na tematy inne niż co jutro na obiad i jakie buty dziecku kupić, to pozwala utrzymać więź
i zachować higienę umysłu.
Są też dziadkowie i akurat oni pełnią niebagatelna rolę w życiu malucha. Warto zostawić dziecko z dziadkami (oczywiście jeśli każda ze stron tego chce) po to, żeby budowali wyjątkową więź. Relacja z dziadkami to zupełnie inny poziom poznania. Ja jestem tego najlepszym przykładem, bo ogrom czasu spędziłam z dziadkami jako małe dziecko i był to cudowny, wyjątkowy czas, tak inny od relacji dziecko-rodzic. I myślę, że warto dać szanse własnemu dziecku na budowanie takich magicznych relacji, jeśli tylko istnieje taka możliwość.
U ŹRÓDEŁKA MACIERZYŃSKICH MOCY
A jeśli zaraz ktoś powie, że łatwo mi się mówi, to
niekoniecznie. Dziadkowie są daleko. Nie mamy niani ani cioci, która by w
awaryjnej sytuacji zajęła się dzieckiem. Mój mąż ma głównie pracę wyjazdową, co
oznacza, że zostajemy z synem we dwoje, ja pracuje do niemal wieczora, ale
gdyby nie moja stacja w postaci książki na szafce nocnej, do której wyrywają
się oczy, gdyby nie szczęście, że wychodzę wieczorem do teatru, a potem fakt,
zarywając noce skrobię recenzję, ale z ogromna satysfakcją
i przyjemnością, gdyby nie to miejsce w sieci, które sobie stworzyłam
i staram się ze wszystkich sił prowadzić je jak najlepiej, na ogół kosztem snu, to mimo, że jestem niewyspana czasem to kubeczek aż się przelewa. Siłownia też niestety poza moim zasięgiem przy takim trybie, ale domowa prowizorka też daje radę i jakieś tam efekty, które cieszą, a mało tego mój syn jest fanem maty i hantli. Zdrowy tryb życia od małego J
i przyjemnością, gdyby nie to miejsce w sieci, które sobie stworzyłam
i staram się ze wszystkich sił prowadzić je jak najlepiej, na ogół kosztem snu, to mimo, że jestem niewyspana czasem to kubeczek aż się przelewa. Siłownia też niestety poza moim zasięgiem przy takim trybie, ale domowa prowizorka też daje radę i jakieś tam efekty, które cieszą, a mało tego mój syn jest fanem maty i hantli. Zdrowy tryb życia od małego J
ZAPROŚ MALUCHA DO SWOJEGO ŚWIATA
Dzieci też widząc z czasem, że rodzice mają swoje
przestrzenie i zajęcia, chętnie chcą je poznać, wejść w ten świat i to jest niezwykle rozwijające.
Uczą się poszanowania dla czasu i przestrzeni drugiej osoby, bo w rodzinie wiadomo,
że dziecko jest otoczone największą opieką, ale każdy członek rodziny jest tak
samo ważny i jego potrzeby i emocje również. Więcej dziecku da matka grzebiąca
z nim w klockach, czy kolorowych farbach cały wieczór niż czysta podłoga i rozdrażniona
rodzina, bo mama chce wysprzątać dom, a dziecko chce się w końcu z nią pobawić.
Uczy to też pewnych schematów i…kompromisów, dziś do nocy malujemy, czy pieczemy babki, a jutro sprzątamy, dziś robimy burdel poduszkowy
w pokoju i wielką czytelnię na podłodze, a jutro układamy zabawki, dziś mama gotuje obiad wieczorem, żeby jutro zrobić wielką kąpiel ze statkami
w wannie. Nie da się wszystkiego naraz, ale można to sprytnie poukładać. Mniej frustracji, więcej cierpliwości, a na pewno całe morze radości.
A czasem napełniam kubeczek po prostu idąc spać razem z dzieckiem
z niezmytym makijażem, bo na nic innego nie mam sił i to też jest ok. Tak wiem, że nie jest ok dla mojej skóry, ale cóż – priorytety J
Uczy to też pewnych schematów i…kompromisów, dziś do nocy malujemy, czy pieczemy babki, a jutro sprzątamy, dziś robimy burdel poduszkowy
w pokoju i wielką czytelnię na podłodze, a jutro układamy zabawki, dziś mama gotuje obiad wieczorem, żeby jutro zrobić wielką kąpiel ze statkami
w wannie. Nie da się wszystkiego naraz, ale można to sprytnie poukładać. Mniej frustracji, więcej cierpliwości, a na pewno całe morze radości.
A czasem napełniam kubeczek po prostu idąc spać razem z dzieckiem
z niezmytym makijażem, bo na nic innego nie mam sił i to też jest ok. Tak wiem, że nie jest ok dla mojej skóry, ale cóż – priorytety J
ŚWIĄTECZNY CZAS DLA…SIEBIE
Temat akurat idealnie zbiegł się z okresem przedświątecznym,
podczas którego na ogół panuje absolutne szaleństwo, wyścig po order
perfekcyjnej pani domu, medal za najlepiej umyte okna i dyplom za najforemniejsze
uszka. Żeby nie zwariować i nie wpaść pod wigilijny stół z przemęczenia równie
dobrze można zastosować metodę napełniania kubeczka, wyważania proporcji
swojego czasu i rozdzielania go między siebie, dzieci, przygotowania
przedświąteczne, tak żeby wilk był syty i owca cała.
Dużo radości! 😊
_________
Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :)
Bardzo podoba mi sie sformułowanie, zapros malucha do swojego swiata. My razem sprzatamy, gotujemy itp. Mycie podlogi zmienilismy na zabawę. Dzieki temu mamy czas razem, ale tez mam wiecej czasu dla siebie, bo np. Moge poczytac, gdy dziecki spi, zamiast sprzatac.
OdpowiedzUsuńI to jest super podejście, właśnie o to mi chodzi - o małe zmiany, małe rzeczy, które prowadzą do dużego efektu :)
UsuńA ja pamiętam, że bardzo lubiłam wyjść pobiegać na pół godziny, złapać oddech od pieluch i kaszek, mi bardzo pomogło;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na przewietrzenie głowy i naładowanie energią :)
UsuńChwila dla siebie jest ważna, bo szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko! Jesteśmy mamą, ale też pozostajemy sobą...
OdpowiedzUsuńdokładnie tak! :)
Usuń