Przejdź do głównej zawartości

NAJLEPSZE BAJKI DLA DZIECI VOL.1

 

bajki dla dzieci, edukacyjne, wartościowe

Sporo tutaj było o bajkach dla dzieci, ale w formie papierowej, przyszedł zatem czas na bajki w formie…animowanej😉 Nie jestem z tej grupy rodziców, która bajkom mówi stanowcze „nie” i widzi w nich wszelkie zło tego świata, nie jestem też z tych, którzy wrzucają bajki i mają święty spokój cały dzień (choć nie ukrywam, że w weekendy rano tak robię, żeby w spokoju wziąć prysznic i zrobić śniadanie😉). Generalnie jestem z tej grupy rodziców, którzy nigdy nie wyrośli z bajek i raczej już im to nie grozi i mimo swoich lat wciąż z dziecięcą ekscytacją odpalają z sentymentem bajki swojego dzieciństwa 😊

Osobiście jestem za równowagą i balansem – jeśli wiem, że moje dziecko chętnie słucha przeróżnych książek na dobranoc i interesuje go słowo pisane, czy raczej obraz rysowany na kartkach, to nie mam większego problemu z tym, że ogląda równie chętnie bajki, szczególnie, że często przez przypadek trafiamy na świetne i mądre bajki, które zostają zaakceptowane przez młodego widza i które sama chętnie oglądam albo podpatruje przy okazji. U nas jeśli już na coś pojawi się zajawka to zawsze głównie na jedną bajkę, którą oglądamy miliony razy. Jeśli jest to serial to choć różnorodność w odcinkach ratuje 😉  Nic nie poradzę, moje dziecko eksploatuje do ostatniej kropli jak tylko na coś się uprze 😉


BING

Bajkami zaczął interesować się tak naprawdę kiedy miał trochę ponad 3 lata i trafiliśmy na cudowną bajkę „Bing”. Historię o 3-letnim króliczku i jego codziennych problemach. Pierwszy raz widziałam jak gość przepadł bez reszty, jeśli o bohatera fikcyjnego chodzi i trwało to naprawdę długo. Ale warto poznać przygody Binga, bo świetnie odzwierciedlają świat 3-4-latków. Jest to też dość specyficzny świat, w którym bohaterowie nie mają rodziców, a jedynie odrobinę bezkształtnych opiekunów, zdecydowanie mniejszych od swoich podopiecznych. Mnie to akurat się bardzo podoba, bo pokazana jest serdeczna relacja, pełna miłości, a ta nieokreśloność opiekuna sugeruje, że nieważne, czy dziecko ma biologicznych rodziców, jednego rodzica, przybranych rodziców, czy innych opiekunów to kompletnie nie ma znaczenia, liczy się relacja i uczucia. Łatwiej też identyfikować się
z bohaterami dzieciom, które z jakichś względów nie wychowują się w pełnej rodzinie.
 
Co do fabuły…

Jak już zaznaczyłam, jest to bajka o przygodach małego króliczka i jego przyjaciół. Osobiście uwielbiam ją za to, że pokazany jest tu pełen wachlarz emocji, które Bing nazywa i rozmawia o nich z opiekunem Flopem. Często sobie z nimi nie radzi i pokazuje tym samym, że jest to zupełnie naturalne
i w porządku nie radzić sobie, czy przeżywać trudne emocje, że nie ma złych
i dobrych emocji, są po prostu emocje - bez kategoryzowania ich. Bajka, która zawładnęła również moim sercem i zawsze będę ją z sentymentem wspominać. Dlatego jeśli macie dzieciaki w tym wieku to polecam „Binga”!


PUFFIN ROCK

To bajka, która odkryliśmy w ubiegłe lato w serwisie Netflix i stwierdzam, że jest to bajka wyjątkowa, zupełnie inna niż wszystkie inne. W spokojnym klimacie, stonowanej kolorystyce, z nienachalną ścieżką dźwiękową,
a przede wszystkim nie ma tu personifikacji, która przeważa w bajkach dla dzieci, jak choćby w słynnej Śwince Peppie, gdzie tatuś jeździ do pracy, dzieci chodzą do przedszkola, na zakupy itd. Jest to ciepła opowieść o przygodach maskonurów, które prowadzą typowe życie dla…właśnie maskonurów – nie chodzą do pracy czy szkoły, ale bawią się kamykami, łowią ryby na obiad
i starają się nie wejść w konflikt z największym wrogiem – mewą siodłatą. 

Bohaterami jest rodzeństwo - Oona i Baba, razem odkrywające świat, ale przede wszystkim mimo konfliktów i nieporozumień ogromnie się wspierające i opiekujące sobą. Walory edukacyjne nie do przecenienia. A co najlepsze, maskonury nie są dla małych dzieciaków tak popularne i znane jak kot, pies, albo świnka, więc u nas spowodowało to, że mocno się natrudziłam, żeby znaleźć albumy z maskonurami, które mój syn przeglądał potem nałogowo co wieczór i kazał sobie czytać opisy, mimo, że ich treść pewnie znał dawno na pamięć.

BYŁO SOBIE ŻYCIE

Kultowy serial animowany, który sama oglądałam jako dziecko i wciąż uwielbiam i pewnie większość z nas zna go doskonale. Mój syn jeszcze nie złapał zajawki, ale poczekam sobie  😊 W bardzo ciekawy i jasny sposób tłumaczy jak działa ludzkie ciało. Nie ma co się tutaj wiele rozpisywać, bo wszyscy chyba znają profesora z długą brodą i jego licznych przyjaciół. Jeśli chodzi o edukacyjne bajki to dla mnie faworyt.


STORY BOTS

Do tego samego "miotu" bajek, że tak to ujmę, mogłabym z marszu zaliczyć "Story Bots", czyli "Mądroboty". Zdecydowanie młodsza produkcja, ale równie wartościowa, przemycająca dzieciom ogrom wiedzy na rozmaite tematy, np. skąd się bierze czekolada? Czy może rośnie na drzewie? Żeby odpowiedzieć na nurtujące pytania, Mądroboty podróżują po świecie i przy okazji konkretnej odpowiedzi na pytanie, dzieci dowiadują się zupełnie przypadkiem wielu pobocznych kwestii. Polecam!

CIEKAWSKI GEORGE

Genialna piosenka 😊 Od tego chyba zacznę 😊 A oprócz tego fantastycznie zostają tutaj pokazane zależności przyczynowo-skutkowe, gdyż bohaterem jest, jak sam tytuł mówi, ciekawska małpka, która wszystkiego chce spróbować, poznaje ludzi, miejsca, inne zwierzęta, mechanizmy jakimi rządzi się świat ludzi. To oczywiście pociąga za sobą szereg skutków i konsekwencji, które są trudne do opanowania i często na pomoc przychodzi opiekun małpki, czyli pan w żółtym kapeluszu😊 George jest strasznie ciekawski i niesforny, ale przy tym niezwykle sympatyczny
i zabawny, więc nie ma opcji, żeby nie uwielbiać tej małej małpki.

MARTA MÓWI

Z podobnej kategorii bajek jest tytuł „Marta mówi”, tyle, że ciekawski George nie mówił ani słowa, a pies o imieniu Marta…nawija jak szalona 😊
A wszystko to za sprawą zupy literkowej. Bajka jest i zabawna i mądra
i pełna humoru i posiada duży walor edukacyjny.  Marta poznając ludzkie zwyczaje i ludzki świat, uczy się zachowań i…ogromu słów. Znaczenie każdego z tych trudniejszych słów tłumaczy w bardzo przystępny sposób, tak, że przy okazji dziecko może się sporo nauczyć jeśli o nowe słownictwo chodzi.


TYGRYSEK DANIEL I JEGO SĄSIEDZI

Bajka dla przedszkolaków opowiadająca o przygodach małego Tygrysa
o imieniu Daniel. Bohaterowie, zapraszają sąsiadów, czyli małych widzów do swojego świata i przeżywania rozmaitych przygód. Dzieci mogą poczuć się przez to uczestnikami bajkowych zdarzeń, które tak naprawdę uczą podobnych kompetencji jak „Bing”, ale już w szerszym wymiarze. Oprócz pracy z emocjami w "Tygrysku Danielu", główny nacisk położony jest na relacje społeczne. Bohaterowie poprzez przeróżne sytuacje pomagają dzieciom się w tych relacjach odnaleźć. 

Każdy odcinek zawiera jakąś sytuację problematyczną czy konfliktową
z podwórka małego człowieka i wspaniale pokazane jest jak rozwiązywać trudne sytuacje, jak znaleźć wyjście z wielu kłopotliwych zdarzeń, a także jak radzić sobie
z codziennymi zwykłymi problemami, które często urastają do wielkich rozmiarów. Mądra, pedagogiczna i bardzo ciepła bajka, której dodatkowym walorem są bardzo ładne i łatwo wpadające w ucho piosenki 😉

Dziś to by było na tyle z propozycji top of the top, kolejna porcja bajek, które warto pokazać dzieciom już w następnym odcinku 😊

 

__________

Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :) 


Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

ZASKRONIEC I PUDEL NA RATUNEK ZWIERZĘTOM

Całkiem niedawno recenzowałam tutaj bajkę, która wygrała konkurs Piórko 2019 , a tu mam już kolejną cudną bajkę do „opowiedzenia”. Autorka „O królewiczu,   który się odważył” Kasia Wierzbicka napisała specjalną bajkę charytatywną, dla bezdomnych zwierzaków, o zaskrońcu i pudelku, którą mam zaszczyt recenzować dla Was. Tytuł zaintrygował mnie dość mocno, bo…mam fobię na wszelkie stworzenia pełzające J Węże bez względu czy jadowite czy nie, małe czy duże wzbudzają u mnie gęsią skórkę, atak paniki z wrzaskiem burzącym ściany wokół i paraliż. Taką mam przypadłość dziwną J Gdyby miały choć dwie nóżki to już mielibyśmy jakiekolwiek pole do dyskusji, a tak to lepiej, żebyśmy nie przecinali sobie wspólnych ścieżek J A bajka owa niby dla dzieci i specjalnie osadzająca niezbyt dobrze kojarzącego się zaskrońca w roli tytułowego bohatera, ale mnie starą babę na chwilę wyleczyła z fobii i zapałałam taką sympatią do zaskrońca, że nawet bym sama pogłaskała go po ogonie. Niestety szkoda,

Czy bez umytych okien święta się nie odbędą? Czyli czego życzę Wam na ten świąteczny czas.

CZY COŚ SIĘ STANIE, CZY ŚWIAT SIĘ ZAWALI? Ostatnio było o prezentach, to może pociągnijmy magię Świąt teraz bardziej w stronę duchową niż materialną. Stając w obliczu tych Świąt i zdarzeń przedświątecznych chciałabym się podzielić refleksją. Nie lubię ckliwości, ale nie obiecuję, że się przed tym uchronię, więc uczciwie ostrzegam, żeby potem nie było. Cały rok gdzieś wszyscy gonią, spieszą się, pędzą, przed Bożym Narodzeniem pęd   zamienia się w obłęd i czyste szaleństwo. Masa pytań kotłuje się w głowie, czy zdążę posprzątać, zrobić zakupy, kupić prezenty, przygotować potrawy, udekorować dom, a co jeśli nie? Czy coś się stanie jeśli do kolacji wigilijnej zasiądziemy godzinę później, bo karp potrzebował dojrzeć na patelni? Albo czy świat się zawali jeśli nie wszystkie potrawy wyjdą spod ręki pani domu, a zostaną przyniesione z cukierni, czy sklepowej zamrażarki? To też nie tak, że nie rozumiem tradycji, owszem rozumiem, doceniam i sama chciałabym stworzyć dom pachnący pierniki

[WYWIAD] MALUCH W TEATRZE?

            Każdy, kto mnie czyta i zna trochę dłużej niż parę dni, doskonale wie, że kocham teatr, uwielbiam dramat, faworyzuję tragedię, choć ostatnio zauważyłam u siebie niebezpieczną tendencję do zachwycania się komedią J Najmniej znaną mi kategorią teatralną jest teatr dla dzieci, a to dlatego, że moje dziecko dopiero dobija do tego momentu, kiedy zacznie ze mną chadzać „do roboty”. Jednak ignorantem kompletnym nie jestem i parę sztuk dziecięcych w swoim życiu widziałam – lalkowo-kukiełkowego „Mistrza i Małgorzatę”, czy francuskie kukiełki w sztuce „Poliszynel”, jakieś mętne pojęcie o tym świecie mam J Aczkolwiek, za kukiełkami nie przepadam, przebierańców nie lubię…czeka mnie kilka lat eksplorowania i przekonywania się chyba do sztuki dziecięcej J          Ale do rzeczy - bo ja nie o tym, a bardziej o tym, jak to jest z tymi maluchami w teatrze.  Kiedy je zabrać? Czy w ogóle warto zabierać? Czy ma to sens? Czy to jest fajne? Na jakie sztuki? Gdzie? Falą pytań na